W starachowickiej kolumnie diecezjalnej pielgrzymki na Jasną Górę na szlak wyruszyło 155 pielgrzymów. Idą w dwóch grupach.
- U nas jest taki zwyczaj, że codziennie ktoś dojeżdża i zapisuje się. Liczymy, że na Jasną Górę wejdzie z nami około 200 pielgrzymów. Właściwie całą trasę idziemy sami. Z diecezjalną pielgrzymką łączymy się dopiero w Mstowie niedaleko Częstochowy. To ma plusy, bo wytwarza się rodzinny klimat - mówi ks. Łukasz Dybus, kierownik starachowickiej kolumny.
Pątnicy pielgrzymują pod hasłem: "Idźcie i głoście". - Ciężko by było znaleźć lepsze hasło niż to, które nawiązuje do ostatnich słów Jezusa Chrystusa tuż przed wniebowstąpieniem. Ono oddaje istotę pielgrzymki. Przez te 8 dni tak łatwo głosić Chrystusa, bo w pielgrzymce biorą udział ludzie wierzący. Nie trzeba się za bardzo wysilać, żeby tu głosić Chrystusa. Ale przez te 8 dni nabieramy Ducha, jako takie umocnienie, zakorzenienie się w wierze, po to, żeby wracając do swoich domów, do swoich miejsc pracy, do swoich rodzin, tak naprawdę to hasło wcielić w życie - czyli iść i głosić tam, gdzie jestem, tam, gdzie mnie Pan Bóg posyła - wyjaśnia ks. Dybus.
Starachowiccy pątnicy pielgrzymowanie rozpoczęli Mszą św. w kościele MB Częstochowskiej na os. Łazy. Po błogosławieństwie proboszcza ks. Grzegorza Roszczyka wyruszyli w drogę. W pielgrzymce idzie 6 księży, kleryk, który w tym roku rozpocznie studia seminaryjne, 10 pielęgniarek i dwóch lekarzy. Nad pątnikami czuwa około 15 porządkowych.
Joanna Kocia udziela się w zespole muzycznym. - Kiedy śpiewam, łatwiej mi się idzie. Sprawia mi to radość i dzięki temu mam więcej energii. Pielgrzymka ma moc. To mnie przyciąga. Co roku zastanawiam się, czy się wybrać, ale jednak ludzie, klimat, jaki tu panuje, i wspomnienia, które pozostają, sprawiają, że pielgrzymuję już 7. raz. Pielgrzymka to nie tylko modlitwa, droga, ale też zmaganie się z samym sobą, ze swoimi słabościami, myślami. To wspaniały czas. Wszystkim polecam, żeby się chociaż raz w życiu wybrali i zmierzyli z tym trudem - mówi Joanna.
Na jeden z noclegów pielgrzymi zatrzymali się w parafii Odrowążek. - Moi parafianie chętnie przyjmują ich w swoich domach. To są otwarci ludzie, nawet podwożą pątników na wieczorną modlitwę czy na poranną Mszę św. Ja sam pielgrzymowałem wiele razy. Znam wartość pielgrzymki. Pątnikom trzeba pomagać, bo przecież sam Pan Jezus powiedział: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" - mówi proboszcz ks. Wincenty Chodowicz.