Mowa o pogodzie, a ta nie rozpieszczała uczestników rolniczego święta powiatu przysuskiego.
Tegoroczne dożynki powiatu przysuskiego odbyły się w Gielniowie. Uroczystość rozpoczęła się Mszą św., której w kościele parafialnym przewodniczył bp Adam Odzimek. Druga część miała miejsce na miejscowym stadionie. Tam, po części oficjalnej, podczas której między innymi odczytano list premier Beaty Szydło i dzielono się chlebem, rozpoczęły się występy trwające do późnego wieczora. Na scenie, między innymi, wystąpiły dzieci ze szkoły muzycznej w Ruszkowicach. Gwiazdami imprezy był Kabaret Neonówka i zespół Classic.
- Dożynkom, tak jak i pracy na roli, towarzyszy niekiedy upał, a niekiedy jest deszczowo. U nas ten deszcz na dożynki był wręcz zbawienny i wymodlony. Zupełnie inaczej niż na Pomorzu. Czekaliśmy na niego od dawna. Może to zakłóciło harmonogram dożynkowych uroczystości, ale i w takich okolicznościach ludzie zechcieli znaleźć chwilę i zobaczyć, czym jest rolnictwo. Dożynki to przecież dziękczynienie za plony, a mimo niesprzyjającej w tym roku aury, jest za co dziękować, choć jeśli chodzi o plony, jest nieco gorzej niż w latach ubiegłych. Mroźna wiosna, zimny lipiec i gorący sierpień przyniosły straty i nie ułatwiały pracy - mówi Marian Niemirski, starosta przysuski.
Starostami przysuskich dożynek byli w tym roku państwo Renata i Radosław Stacheccy. Gospodarstwo odziedziczyli po rodzicach pani Renaty. - Dziś jest to 15 ha. Działki są rozdrobnione, a ziemie słabe, bo 5 i 6 klasy. Dokupowaliśmy lepsze ziemie, klasy 4 i 3b. Specjalizujemy się w branży sadowniczej, głównie czereśnie i wiśnie, a do tego jabłonie. Owoce najlepszej jakości sprzedajemy na handel detaliczny w okolice Grójca. Pozostałe owoce odstawiamy do Horteksu w Przysusze. Miniony rok był ciężki. Spore straty, głównie w czereśniach i wiśniach, przyniosły przymrozki. Strat nie zrekompensowały wyższe ceny - mówią państwo Stacheccy. Małżeństwo wyraża radość, że zostali zaproszeni, by reprezentować powiat podczas dożynek.
Uprawy powiatu przysuskiego dzielą się na dwie części. W północnej dominują uprawy papryki, w południowej rolnictwo bardziej tradycyjne. - Wielu wydzierżawiło grunty. Powstały sady i skumulowane hodowle macior, ale także krów, i tych mięsnych i tych mlecznych. A żniwa na uprawach zbóż, dzięki temu, że rolnicy posiadają nowoczesne maszyny, trwają krótko. Rolnictwo w naszej gminie jest naprawdę na wysokim poziomie - cieszy się Władysław Czarnecki, wójt gminy Gielniów.