Fundacja klasztoru w mieście podnosiła jego rangę.
Ośrodek Kultury i Sztuki „Resursa Obywatelska” zaprosił na wykład prof. Dariusza Kupisza z okazji 550. rocznicy fundacji klasztoru ojców bernardynów w Radomiu. Wcześniej słowo do zebranych powiedział przełożony klasztoru - gwardian o. Stanisław Górka. - W 2018 roku przeżywamy 550. rocznicę przybycia ojców bernardynów. Jak wiadomo, po zaangażowaniu zakonników w powstanie styczniowe w 1874 roku klasztor został skasowany przez władze carskie i nie było nas w Radomiu 60 lat - przypomniał o. Górka.
Powiedział też, że jako wspólnota chcą ten jubileusz przeżywać przede wszystkim pod kątem religijnym. - Chcemy podziękować Panu Bogu za ten dar, że mogliśmy tu przybyć i że przez tyle lat ojcowie mogli działać, i działają nadal. Od 21 do 23 czerwca w naszym kościele odbędzie się Triduum Wdzięczności. Będziemy dziękować Bogu za błogosławieństwa, którymi obdarzył nas i wszystkich korzystających z posługi duszpasterskiej w naszym kościele na przestrzeni wieków, jak również za wszystkich naszych dobrodziejów - mówił. 23 czerwca przewidziana jest sesja naukowa pokazująca perspektywę działalności ojców bernardynów. Materiały z sesji, jak również inne artykuły będą wydane w formie pamiątkowego albumu. Uroczyste obchody rozpoczną się Mszą św. 24 czerwca.
„Radomscy bernardyni w okresie staropolskim” to temat, na którym skupił się prof. Kupisz. Mówiąc o początkach zakonu w Polsce, zaznaczył, że rozwijał się on dynamicznie. Pod koniec XV w. posiadał już 22 domy zakonne, a posługę sprawowało około 700 ojców. Radomski klasztor był w kolejności chronologicznej 16. założonym na ziemiach polskich. Ufundowany przez króla Kazimierza Jagiellończyka, początkowo był drewniany, z czasem murowany. - Radom był wtedy miastem królewskim. W drugiej połowie XV w. w murach miejskich znajdowało się około 70 domów, a na przedmieściach - kilkadziesiąt. Mieszkańców było około 800. Jak na dawne czasy, to nie było mało - mówił profesor.
Radom leżał na trasie podróży ówczesnych władców Jagiellonów, między dwiema stolicami - Krakowem i Wilnem. Tu władcy zatrzymywali się, a zamek nie mógł pomieścić wszystkich przybywających przy tej okazji gości. Klasztor fundowany przez monarchę spełniał wtedy również rolę noclegowni dla gości. - Takie były wymagania w tamtych czasach - podkreślił prelegent.
Fundacja klasztoru w mieście podnosiła jego rangę, do tego doszły czynniki natury duchowej. Oprócz sprawowanych Mszy św., pielęgnowano kult Męki Pańskiej i funkcjonowały bractwa religijne. Kościół klasztorny był bardzo ważnym miejscem pochówku dla najbardziej znamienitych rodzin z okolicy. Jeszcze dziś można zobaczyć w świątyni epitafia. Ojcowie prowadzili też działalność religijną poza kościołem. Sprawowali opiekę duchową nad siostrami bernardynkami, bo taki klasztor próbowano w Radomiu założyć. Nie powstał on jednak. W XVII w. założono klasztor benedyktynek (obecnie to kościół ojców jezuitów i siedziba kurii), a bernardyni byli tu spowiednikami i odprawiali nabożeństwa.
Z zachowanych dokumentów wiadomo m.in., że w 1792 roku zakonnicy uczestniczyli w obchodach rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, które miały miejsce w kilku miastach królewskich.
Za przygotowania patriotyczne przed powstaniem styczniowym bernardyni zapłacili srogą cenę. Niektórzy zostali zesłani na Sybir. Po powstaniu klasztor został skasowany. Zakonnicy powrócili dopiero w 1936 roku.
Klasztor przetrwał bez większych zmian do wieku XX. Dziś jest jednym z lepiej zachowanych w Polsce.
Po wykładzie prof. Dariusz Kupisz rozmawiał z ojcami bernardynami z radomskiego klasztoru
Krystyna Piotrowska /Foto Gość