Spotkanie z Parafialnym Zespołem Caritas na radomskich Borkach.
W prace koła włącza się też aktywnie Barbara Marciniak. Przez 4 lata, gdy była taka potrzeba, prowadziła razem z koleżanką zajęcia dla dzieci - odrabiała z nimi lekcje, robiła kartki świąteczne, grała w gry. Do tej społecznej działalności zachęciła ją B. Pokorska. Spotkania świetlicowe odbywały się dwa razy w tygodniu. Pani Barbarze zaczęła pomagać córka Anna. - Jestem nauczycielem klas początkowych i gdzieś w głębi serca jest pragnienie, żeby pomagać - mówi B. Marciniak.
„Rodzynkiem” wśród kobiet wolontariuszy był Krzysztof Gajewski. - Coś każe mi pomagać, a szczególnie dzieciom. To ogromna radość, gdy można w ich oczach zobaczyć promyk szczęścia. W moim przypadku to są też tradycje rodzinne. Mama w tej parafii jeszcze przed wojną działała w Caritas. Również jej siostry. Ale to nie jest tak, że czegoś w zamian oczekujemy, tylko robimy, co możemy w tej parafii od kilkunastu lat. I - jak widać - z dużym sukcesem - mówi pan Krzysztof.
Do grona osób, które wspierają członków parafialnej Caritas, należy pani Monika. Ma dwóch synów, którzy uczestniczyli w wyjazdach kolonijnych. Gdy tylko może, zawsze pomaga, szczególnie przy organizowaniu parafialnych festynów.
- Niewiele byśmy zrobili, gdyby nie parafianie, którzy nam pomagają - podsumowuje pani B. Pokorska.
A o tym, jak wiele dzieje się w parafialnym Caritas na Borkach, świadczą miedzy innymi opasłe albumy ze zdjęciami z różnych wydarzeń, festynów, wyjazdów dla dzieci.
Z ramienia parafii kołem opiekuje się ks. Marcin Sajnóg.
Wolontariuszki z Anną Lis (druga z prawej)
Krystyna Piotrowska /Foto Gość