Zaczęli na szczycie Rysów, przebiegli przez Jedlnię-Letnisko, doszli do Warszawy. Zakończą nad Bałtykiem.
Przemierzająca Polskę Sztafeta Niepodległości odwiedza Warszawę. W rocznicę wybuchu powstania warszawskiego flagę wędrującą z Rysów pod Kolumną Zygmunta harcerze przekazali żeglarzom, którzy spłyną z nią Wisłą do Gdańska, by tam oficjalnie zakończyć sztafetę.
Flaga załopotała najpierw na najwyższym szczycie Polski. Stamtąd, na rowerach, biegiem i Wisłą uczestnicy Biegu Niepodległości postanowili dotrzeć nad Bałtyk. - Polska flaga przemierza nasz kraj od Tatr po Bałtyk. Wszystko z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości. Poprzez Sztafetę Niepodległości chcemy ukazać piękno Niepodległej w najczystszej, aczkolwiek coraz rzadziej docenianej postaci, na łonie natury. Pragniemy uwiecznić Biało-Czerwoną w najpiękniejszych możliwych okolicznościach przyrody: w pięknych Tatrach, pośród złocistych zbóż, o wschodzie słońca nad Wisłą czy o zachodzie nad Bałtykiem. Ważnym wymiarem Sztafety Niepodległości jest podkreślenie motywu walki, przypomnienie, że niepodległość nie przychodzi bez trudów. Każdy z etapów jest na swój sposób etapem wyczynowym. Trasa w Tatrach była trudna i wymagająca, biegła przez Rysy i Orlą Perć. Etap kolarski to dwa dni po 180 km po wymagającym górzystym i pagórkowatym terenie. Etap biegowy o symbolicznej długości 123 km (tyle, ile lat trwały zabory) - biegacze przebyli ją w dwa dni. Kolejny etap, czyi wędrówka piesza, inspirowana jest tradycyjną harcerską sprawnością „Dromader”, czyli 100 km w 24 godziny. Po wyczerpującym marszu przyjdzie kolej na żeglarzy, którzy przez prawie 2 tygodnie pokonywać będą niełatwą rzekę, jaką jest Wisła, by po licznych mieliznach dotrzeć do Gdańska i tam oficjalnie zakończyć sztafetę. 100 uczestników! Ponad 1100 km napędzanych siłą własnych mięśni i polskiego wiatru - mówi Dawid Almerski, koordynator projektu Sztafeta Niepodległości. - Idea zrodziła się u nas, w Jedlni-Letnisku. Podpowiedział ją jeden z członków klubu żeglarskiego „Ikar”. Chcieliśmy uczcić 100. rocznicę odzyskania niepodległości w innej niż jakaś pompatyczna i często nudna formie. Chodziło nam o to, by to uczczenie było związane z wysiłkiem, z jakimś wyrzeczeniem. W efekcie są radość i satysfakcja.
Prof. Marek Wierzbicki, harcerz i historyk z radomskiej delegatury IPN, mówi, że Sztafeta Niepodległości jest inicjatywą godną pochwały i podziwu. - By takie formy propagowania naszej przeszłości zostały przyjęte i zaakceptowane przez współczesną młodzież czy również dorosłych, muszą być nie tylko imponujące w swojej treści, ale także atrakcyjne pod względem formy. A taką formę doskonale pokazuje jedleńska sztafeta - podkreśla.