Wizyta dzieci dostarczyła im wielu wzruszeń. Gorąco przyjęli występ swoich gości.
Uczniowie Publicznej Szkoły Podstawowej nr 15 im. W. Syrokomli wystawili jasełka dla podopiecznych Stowarzyszenia Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "Przyjaźni". O scenografię zadbali sami rodzice młodych artystów. Do występu przygotowała dzieci katechetka Agnieszka Glibowska. Na język migowy tłumaczyła Halina Tyczyńska. Podopieczni byli bardzo wzruszeni i gorąco przyjęli występ gości.
To było już drugie świąteczne spotkanie w siedzibie stowarzyszenia. Podczas pierwszego członkowie organizacji z przyjaciółmi i zaproszonymi gośćmi, m.in. posłem Leszkiem Ruszczykiem i Agnieszką Połeć-Bulską, przedstawicielką MOWES, dzielili się opłatkiem i śpiewali kolędy. Mszę św. w siedzibie stowarzyszenia przy ul. Maratońskiej 3 sprawował ks. Andrzej Gozdur.
Stowarzyszenie "Przyjaźni" powstało w 2015 roku. - W siedzibie przy ul. Maratońskiej jesteśmy trzeci rok. Około 60 proc. naszych członków to osoby głuchonieme. Pozostałe są z różną niepełnosprawnością intelektualną, ruchową. Ludzie głuchoniemi tworzą wokół siebie otoczkę i żyją w swoim świecie. U nas trochę się otwierają, mogą się zintegrować. Im te spotkania dużo dają - wyjaśnia Edyta Drabik, prezes stowarzyszenia.
Stowarzyszenie od lipca ubiegłego roku prowadzi przedsiębiorstwo ekonomiczne - zajmuje się rękodziełem. Na tę działalność dofinansowanie dostało z Mazowieckiego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej. - Zatrudniamy trzy osoby niepełnosprawne, w siedzibie stowarzyszenia mamy swoją pracownię. Zaczęliśmy wiązankami na 1 listopada, robiliśmy stroiki bożonarodzeniowe. Teraz się przygotowujemy na Dzień Babci i Dziadka, walentynki i Wielkanoc. Mamy dużo pracy. Bierzemy udział w kiermaszach. Można też kupić wyroby u nas od poniedziałku do soboty w godz. 9-14, a we wtorek - od 12.00 do 18.00 - zaprasza E. Drabik.
Podopieczni stowarzyszenia spotykają się we wtorki i piątki. Lubią ze sobą przebywać. Mają tu kawę, herbatę, ciastka. - Od czasu do czasu organizujemy im zajęcia z rękodzieła. Lubią coś tworzyć, ale nie systematycznie, bo im się zaczyna nudzić. Oni chcą przede wszystkim ze sobą porozmawiać. Ale organizujemy im też spotkania z różnymi osobami. Mamy panią Halinkę, która dużo im opowiada. Praca z nimi daje nam ogromną radość. My same uczymy się od nich spokoju, wyciszenia - mówi Anna Rusak, wiceprezes Przyjaznych.