Bezdomność, kanapka i fast food

Trwa Tydzień Miłosierdzia i warto zauważyć tych, którzy potrafią pochylić się nad każdym człowiekiem, zostawiając namacalne ślady dobroci.

To było w Radomiu. Był piękny, letni, słoneczny dzień. Jadłam bułkę z frytkami w pewnej restauracji obok stacji benzynowej. Patrzyłam na sprawnie krzątającą się obsługę, zachowującą przy tym miarowe tempo pracy. Nagle dało się zauważyć wśród niej pewne poruszenie, a jedna z młodych kobiet chwyciła bułkę w tekturowym opakowaniu, wybiegła zza lady i pobiegła w stronę wejściowych drzwi. Stał w nich on, rozpoznawalny już na pierwszy rzut oka - bezdomny. Miał zmierzwione włosy, twarz zarośniętą i cerę w dziwnym kolorze. Ubrania nie opiszę, wystarczy, że powiem, iż była to najbardziej hardkorowa wersja odzienia dla tej grupy społeczeństwa, czyli odzież noszona cały rok (raczej bez prania) i w takiej samej ilości - no bo gdzie trzymać latem kurtkę, jeśli jest się bezdomnym? Ów przybysz zdążył już otworzyć drzwi i powolnym, a zarazem mało stabilnym krokiem właśnie przekraczał ich próg. Kobieta podała mu bułkę i chyba powiedziała, żeby wyszedł (chyba - bo nie słyszałam). Bezdomny posłusznie zawrócił i - choć bardzo powoli - wyszedł, po czym usiadł przy stoliku na zewnątrz, by tu spokojnie, w cieniu parasola reklamującego znany napój, skonsumować swoją zdobycz. Mimo sprawnej akcji przeprowadzonej przez pracownicę restauracji ślad po owym człowieku pozostał, była to woń, która w większym stężeniu z całą pewnością zmusiłaby wszystkich do wyjścia z pomieszczenia. Sprawnie przeprowadzona akcja przez pracownicę tego miejsca dowodziła, że ten pan mógł być tu stałym bywalcem. Na szczęście problem zniknął, gdy on zniknął z oczu. Czy na pewno? Przecież to człowiek! Ale kto chciałby mu pomóc?

Dlaczego o tym piszę? Bo trwa Tydzień Miłosierdzia i warto zauważyć tych, którzy potrafią pochylić się nad każdym człowiekiem, również takim jak ten brudny i... trzeba to napisać - biorąc pod uwagę nasze sterylne podejście do higieny - odrażający. Należą do nich m.in. wolontariusze i niestrudzeni streetworkerzy. Całkiem niedawno pisaliśmy na naszej stronie internetowej GN o akcji, w której streetworkerzy - pracownicy Caritas - wyszukiwali osoby bezdomne i namawiali je do skorzystania z prysznica, mówili o higienie, opatrywali rany i pomagali pozbyć się zasiedlających włosy i ciało insektów. W Radomiu - pod skrzydłami ks. Daniela Glibowskiego - działa założona z jego inicjatywy Grupa Przyjaciele Bezdomnych. Tworzy ją około 40 osób. Od pół roku rozdają głodnym ciepłe posiłki w parku Kościuszki i modlą się za bezdomnych. Dotąd ponad 1400 osób z Polski i całego świata podjęło duchową adopcję bezdomnego i towarzyszą tym osobom w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Warto podkreślić, że kilkunastu ich przyjaciół żyje w trzeźwości – ich domem już nie jest ulica. Warto dowiedzieć się więcej o tych, którzy pochylają się nad każdym potrzebującym pomocy – chorym, bezdomnym czy ubogim – zostawiając namacalne ślady dobroci. W naszej diecezji działają 74 Szkolne Koła Caritas i 107 Parafialnych Zespołów Caritas. Łącznie w diecezji posługuje ok. 3500 wolontariuszy.

 

 

« 1 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..