Tomasz Sobania jest w drodze. Do pokonania ma 750 km. W 18 dni chce przebiec 18 maratonów, a po drodze zachęca do wsparcia chorej na nowotwór Dominiki, matki trójki dzieci.
Biegacz pochodzący z Toszka koło Gliwic ma 20 lat, a za sobą już kilka budzących podziw dokonań. Napisał trzy książki - dwie jeszcze w gimnazjum i liceum, a ostatnią wydał w ubiegłym miesiącu. "7 dni i
W styczniu poleciał do Panamy na Światowe Dni Młodzieży, a stamtąd popłynął do Gdyni na pokładzie żaglowca "Dar Młodzieży", biorąc udział w ostatnim etapie Rejsu Niepodległości.
- Od dziecka zawsze wychodziłem wszędzie w ostatniej chwili i w efekcie musiałem biec. I wtedy, w pewnym momencie, odkryłem, że bieganie sprawia mi wielką frajdę. Do tego okazało się, że mam predyspozycje do biegów długodystansowych - mówi o początkach maratończyk.
Z czasem Tomasz próbował coraz dłuższych biegów, a na 18. urodziny sprawił sobie prezent - bieg na dystansie
W życiu Tomasza, który jest studentem II roku teologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, ważną rolę pełni motywacja religijna. - Bieganie to rzecz najprostsza na świecie - przebieranie rękoma i nogami. Ale ja angażuję się w to cały. W moim biegu biorą udział ciało, dusza i duch. Ciało pracuje, a duch to moje zmaganie się ze sobą, natomiast dusza ma sporo do czynienia z motywacją, gdy jest trudno. Przyjmuję ból i ofiarowuję go za różnych ludzi. W ten sposób bieg jest moją pielgrzymką. Gdy biegnę, i mam to dla kogo robić, staje się to modlitwą. Często biorę różaniec, odmawiam także koronkę. Ale religia wraca również w chwilach, gdy bieg jest samą przyjemnością. Patrzę na otaczające krajobrazy i mówię: "Panie Boże, jak tu jest cudownie!" - opowiada Tomasz.
Tegoroczny bieg, a w istocie 18 maratonów, to największe sportowe wyzwanie biegacza. Tomasz nie jest przy tym fantastą, rzucającym się "z motyką na słońce". - Trenowałem w klubie piłkę nożną, a potem biegi długodystansowe w Piaście Gliwice. Choć już nie startuję w zawodach, to właśnie w tym klubie pod okiem trenera przygotowuję się do moich biegowych wypraw - wyjaśnia biegacz.
W drodze Tomaszowi towarzyszy samochód. Przez pierwsze dni jechali w nim Dominika, którą chce wspomóc Tomasz, i jej mąż Dawid, a także Adam Śniegórski, trener maratończyka. W kolejne dni samochód prowadzi tata biegacza Emil.
Tomasz wyruszy z Radomia 5 sierpnia o 8.00 z ul. Wałowej i pobiegnie kolejny etap do Grabowa nad Pilicą. - Gdyby ktoś chciał pobiec ze mną jakiś odcinek, serdecznie zapraszam - zachęca.
A jeśli chodzi o pomoc dla chorej Dominiki Hawryluk z Knurowa, to pokrótce opisujemy jej historię. Półtora roku temu u kobiety zdiagnozowano raka piersi. Przeszła szereg skomplikowanych, nowatorskich i kosztownych kuracji. Walczy i krok po kroku zbliża się do zwycięstwa nad chorobą. Ale kolejne etapy są bardzo kosztowne. Jeśli ktoś zechciałby wspomóc jej leczenie, może to zrobić na: https://zrzutka.pl/z2nysa.