Ks. Warso, kapłan pochodzący z diecezji radomskiej, od 2008 roku jest pracownikiem watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. - Tegoroczny Wielki Post w Rzymie jest całkiem inny, od tych, które dotychczas tu przeżywałem. Jest nasycony dramatem bólu i cierpienia spowodowanym pandemią koronawirusa - mówi.
Media codziennie informują o setkach zmarłych w ciągu ostatniej doby we Włoszech. Tylko wczoraj, 18 marca poinformowano, że zmarły 475 osoby, a ponad 28 tys. jest zarażonych.
- Ostatnio nadeszły informacje, że tylko w diecezji Bergamo zmarło 6 księży, a 20 jest zarażonych. To wielki cios, gdy we Włoszech dotkliwie odczuwa się brak powołań, a przecież epidemia wciąż jeszcze trwa. Przedwczoraj jeden z księży studentów, pomagających duszpastersko w tamtych stronach w czasie świąt, pokazywał film, na którym widać było całe rzędy trumien stojących w jednym z kościołów. Cmentarze nie są w stanie wyrobić się z pogrzebami. Na innym filmie widoczne są całe strony nekrologów wypełniających wydanie lokalnej gazety - opowiada ks. Warso. - Od ponad tygodnia tzw. "czerwona strefa" obejmuje już nie tylko północne tereny kraju, ale całe Włochy. Otwarte są tylko niektóre supermarkety, sklepy z artykułami spożywczymi i kioski. Zamknięte są wszystkie punkty usługowe, bary i restauracje. Ulice Rzymu - zazwyczaj już w tym czasie pełne - w tym roku świecą pustkami. Ruch jakby zamarł. Brakuje pielgrzymów i turystów. Mieszkańcy muszą pozostawać w domach. Nieliczni przechodnie, idący do pracy, do najbliższych sklepów, czy wychodzący do lekarza, muszą liczyć się z tym, że zostaną skontrolowani przez częste patrole policji. Nałożone restrykcje mają pomóc w opanowaniu szalejącego koronawirusa - dodaje kapłan.
Jak mówi ks. Warso, ludzie są przygnębieni, boją się jakichkolwiek kontaktów z innymi. - Jeśli nawet nie obawiają się o swoje zdrowie, to martwią się, że ich zarażenie może być przyczyną śmierci starszych rodziców czy dziadków. Każdy ma również świadomość, że zarażenie może wiązać się z przeniesieniem choroby na rodzinę, ewentualnie inne wspólnoty. Poza tym, na obecny moment, ciężko powiedzieć, kiedy to wszystko się skończy. Sytuacja Włoch jest dramatyczna, stąd i ograniczenia są coraz surowsze - tłumaczy.
Większość urzędów watykańskich pracuje jeszcze normalnie, ale i w Watykanie pojawiają się ograniczenia. - Dość wspomnieć, że tydzień temu, 12 marca, na Mszę św. celebrowaną od 15 lat przy grobie św. Jana Pawła II, mogli wejść - poza scholą - tylko księża pracujący w różnych urzędach Stolicy Apostolskiej. Kilka dni temu kard. Konrad Krajewski przysłał mi e-maila z informacją, że - zgodnie z nowym rozporządzeniem - koncelebra nie będzie możliwa, aż do odwołania. Kilka dni temu przekazano informację, że celebracje Wielkiego Tygodnia w Watykanie będą odbywać się bez udziału wiernych - wylicza ks. Warso.
W żadnym z kościołów rzymskich nie jest możliwe celebrowanie Mszy św. z udziałem wiernych. - Ten brak Eucharystii jest bardzo dotkliwie odczuwalny. W Wiecznym Mieście otwarte są tylko niektóre kościoły. To naprawdę - jak mówił ks. Grzegorz Suchodolski - "Wielki Post eucharystycznych pragnień".
Z kolei Bazylika św. Piotra jest zamknięta dla pielgrzymów i turystów. Mogą do niej wejść jedynie pracownicy Watykanu, korzystający z bocznych wejść. - Zazwyczaj każdego rana wielu księży celebruje Msze św. przy licznych ołtarzach bazyliki, obecnie ich jest niewielu. Na placu są tylko patrole policji. Zamknięta od kilkunastu dni bazylika jest czymś niespotykanym. Stanowiła ona zawsze i wciąż stanowi dla rzymian pewien symbol - punkt odniesienia. Podobnie, jak "papieskie okno", z którego Ojciec Święty Franciszek - kontynuując tradycję swych poprzedników - odmawia z wiernymi w niedziele modlitwę Anioł Pański. Obecnie nikt nie wchodzi na plac, a papieska modlitwa jest nagrywana i przekazywana na świat za pośrednictwem środków społecznego przekazu z Pałacu Apostolskiego. Ojciec Święty staje jedynie przez moment w oknie i udziela błogosławieństwa. Podobnie pielgrzymi nie uczestniczą w środowych audiencjach generalnych. Są one transmitowane z prywatnych apartamentów papieskich. Przejmujący był widok, gdy papież Franciszek w ostatnią niedzielę szedł opustoszałą ulicą Rzymu, by modlić się w kościele San Marcello przed wizerunkiem Ukrzyżowanego Chrystusa, któremu rzymianie zawdzięczają ocalenie z zarazy w XVI w., i w Bazylice Santa Maria Maggiore, gdzie modlił się przed obrazem Matki Bożej Salus Populi Romani (Ocalenia ludu rzymskiego) - opowiada kapłan.
- Wielkopostne "dotknięcie" krzyża w tym roku jest szczególnie bolesne - mówi ks. Warso. - Te dni stają się wielkimi rekolekcjami, które przypominają, że tylko Bóg jest Panem życia i śmierci. W tych dniach powtarzamy często, że "jesteśmy w ręku Pana Boga". Do Niego kierujemy nasze błagalne modlitwy. Księża z Papieskiego Instytutu Polskiego, gdzie mieszkam, w łączności z całym Kościołem polskim, podjęli propozycję abp. Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, i każdego wieczora odmawiają Różaniec, prosząc o Boże Miłosierdzie, by jak najszybciej ustała szalejąca zaraza. Przechodząc pustymi ulicami Wiecznego Miasta i patrząc na Bazylikę św. Piotra przychodzi mi na myśl zakończenie powieści Sienkiewicza "Quo vadis". Noblista pisał tak: "I tak minął Nero, jak mija wicher, burza, pożar, wojna lub mór, a bazylika Piotra panuje dotąd z wyżyn watykańskich miastu i światu". Te słowa są dla mnie przesłaniem nadziei, że ostatecznie zawsze Pan Bóg zwycięża. Po Wielkim Piątku nadejdzie Poranek Wielkanocny.