Na podstawie zeznań trzech świadków na cmentarzu parafialnym wytypowano dwa miejsca, gdzie rozpoczęły się prace poszukiwawcze.
Mjr Henryk Dobrzański "Hubal" nie nazywał siebie partyzantem, choć jako pierwszy podczas II wojny światowej podjął taką formę walki z niemieckim najeźdźcą. Zginął w walce 30 kwietnia 1940 roku w lesie pod Anielinem, niedaleko Studzianny. Niemcy zadbali o to, by nie zostało odkryte miejsce jego pochówku.
Pojawiło się wiele hipotez, co do możliwego miejsca pogrzebania majora. Jedno z nich to cmentarz w Kraśnicy. - Latem Instytut Pamięci Narodowej zwrócił się z prośbą o możliwość przeprowadzenia prac poszukiwawczych na naszym cmentarzu. Potem, we wrześniu przyszedł czas na sporządzenie odpowiednich dokumentów. I prace ruszyły teraz - mówi ks. Dariusz Laseczka, proboszcz w Kraśnicy.
- Trzech świadków z rodzin osób, które miały brać udział przy grzebaniu mjr. Hubala, wskazały dwa miejsca na cmentarzu, gdzie miał zostać pochowany bohater. Pewnej nocy na początku maja 1940 roku na plebanię w Kraśnicy przyjechali Niemcy. Przywieźli szczątki żołnierza i kazali go księdzu pochować. Proboszcz wziął do pomocy kilku ludzi ze wsi. Wykopali grób. Nasi świadkowie wskazali dwa miejsca na cmentarzu. Pierwsze leży w najstarszej części cmentarza, prawdopodobnie powstałego jeszcze w XIX w., a drugie znajduje się koło cmentarnego muru. I w tych miejscach prowadzimy poszukiwania. Pod murem na razie nie znaleźliśmy nic, ale tutaj mamy już około 30 jam grobowych - mówi Aleksandra Szafrańska-Dolewska z Biura Poszukiwań Identyfikacji IPN w Łodzi.
Nie każdy z odkrytych grobów jest eksplorowany. - Blisko dziesięć to małe groby dzieci. Tych nie ruszamy. Natomiast szukamy w tych, gdzie pochowano dorosłych. Ale najpierw odkrywamy czaszkę i miednicę, a antropolog rozpoznaje wiek i płeć. Szukamy mężczyzny w wieku zbliżonym do Hubala. W chwili śmierci mjr Dobrzański miał 43 lata - wyjaśnia A. Szafrańska-Dolewska.
Już pierwsze dwa dni pozwoliły na odnalezienie wielu ciekawych znalezisk. Są to np. elementy ozdób kobiecych. Jeden z mężczyzn został pochowany w wojskowych oficerkach. - Antropolog wykluczył ten grób, bo pochowany tam mężczyzna w chwili śmierci był znacznie starszy od majora. Był zapewne bogatym gospodarzem, bo rodzinę stać było na to, by nie pozostawić w domu eleganckich butów. Gdyby Hubal został pochowany w mundurze wojskowym, zapewne znaleźlibyśmy jakieś wojskowe artefakty, jak na przykład guziki z orzełkami czy fragmenty żołnierskiego pasa. Póki co, nic takiego nie mamy - mówi Krzysztof Latocha z Biura Poszukiwań Identyfikacji IPN w Łodzi.
Prace potrwają do piątku, a jeśli będzie trzeba, dłużej. Potem wytypowane znaleziska zostaną przewiezione do Warszawy. - Tam antropolodzy i lekarze sądowi sporządzą analizę. Zostanie pobrany materiał do badań genetycznych, który zostanie porównany z materiałem pobranym od krewnych. Żyje np. wnuk Hubala - podkreśla Szafrańska-Dolewska.
- Gdyby się okazało, że nie uda nam się znaleźć śladów pochówku mjr. Dobrzańskiego w Kraśnicy, będziemy próbowali szukać w innych miejscach, na przykład w Tomaszowie Mazowieckim. Choć tam będzie znacznie trudniej, bo nie ma żadnych świadków, którzy wskazywaliby jakieś konkretne miejsce - dodaje K. Latocha.
Henryk Dobrzański "Hubal" urodził się w 1897 roku w Jaśle. W 1912 roku wstąpił do Polskich Drużyn Strzeleckich. By wziąć udział w walkach podczas I wojny światowej podał zawyżony wiek. Już w marcu 1919 roku był podporucznikiem. W czasie wojny polsko-bolszewickiej walczył przeciwko armii konnej Budionnego i wziął udział w bitwie pod Komarowem, ostatniej w historii wielkiej bitwie konnicy. Za tę wojnę czterokrotnie został odznaczony Krzyżem Walecznych, Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, a następnie Krzyżem Niepodległości.
W okresie II Rzeczypospolitej pozostał zawodowym żołnierzem, kawalerzystą. Jego występ na I Międzynarodowych Zawodach Konnych w Warszawie w maju 1927 r. przeszedł do legendy. Wygrał je mimo kontuzji doznanej w trakcie rozgrzewki. Dobrzański był zawodnikiem rezerwowym w składzie polskiej ekipy na igrzyska olimpijskie w Amsterdamie w 1928 r.
Podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku walczył na Białostocczyźnie, potem w rejonie Wilna i Grodna. Szedł ze swym oddziałem na odsiecz Warszawie, gdy przyszła wieść o kapitulacji stolicy.
"Broni nie złożę. Munduru do śmierci nie zdejmę. Tak mi dopomóż Bóg!" - taką obietnicę złożył przed swymi żołnierzami, tworząc 23 września Oddział Wydzielony Wojska Polskiego. Przebili się w świętokrzyskie i tam walczyli z Niemcami, a potem w regionie opoczyńskim. I właśnie tutaj poległ z bronią w ręku.