Na terenie diecezji radomskiej obchody odbyły się między innymi w Radomiu i Szydłowcu. Zakończą się one w najbliższą niedzielę w klasztorze cystersów w Wąchocku.
W stolicy diecezji uroczystości rozpoczęły się w katedrze, gdzie Mszy św. przewodniczył bp Piotr Turzyński.
- Czy macie coś takiego, taką perłę, za co warto dać wszystko? - pytał w homilii bp Turzyński, odwołując się do czytanego fragmentu Ewangelii o drogocennej perle, którą, by nabyć, pewien człowiek sprzedał wszytko, co miał.
- Ilu ludzi oddało swe życie, byśmy dziś mogli mówić po polsku. Po upadku powstania styczniowego zsyłki, zamykanie klasztorów. Ale oni wiedzieli, kim są. I my narodziliśmy się na tej i takiej ziemi, a ta nie jest kpiną Pana Boga, ale skarbem. Nasza ojczyzna to ziemia Chopina, Norwida, Baczyńskiego i Lewandowskiego - podkreślał bp Piotr. Cytował także wiersz Adama Asnyka "Do młodych": "Szukajcie prawdy jasnego płomienia / Szukajcie nowych, nieodkrytych dróg! / Za każdym krokiem w tajniki stworzenia / Coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia / I większym staje się Bóg!... Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy, / Choć macie sami doskonalsze wznieść: / Na nich się jeszcze święty ogień żarzy, / I miłość ludzka stoi tam na straży."
Przywołał również poemat Karola Wojtyły "Myśląc Ojczyzna": "Ojczyzna - kiedy myślę - wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam… Wolność trzeba stale zdobywać, nie można jej tylko posiadać… Którędy przebiega dział pokoleń między tymi, co nie dopłacili, a tymi, co musieli nadpłacać? Po której jesteśmy stronie?".
Homilia bp. Piotra Turzyńskiego:
Po Eucharystii w katedrze korowód ruszył ulicami miasta, najpierw do kościoła bernardynów, gdzie znajduje się grób Dionizego Czachowskiego, potem przed jego mauzoleum i na koniec pod krzyż powstańczych straceń przy ul. Warszawskiej.
- To jest przeżycie dla całego miasta i dla młodzieży, dla której to lekcja historii. W tym roku udało nam się zgromadzić młodzież kilku szkół, co bardzo cieszy - mówi Dariusz Żytnicki, dyrektor II LO im. M. Konopnickiej w Radomiu, placówki, która opiekuje się krzyżem straceń.
W uroczystościach wzięli udział uczniowie z dyrekcjami, nauczycielami i wychowawcami, parlamentarzyści, przedstawiciele wojewody, władz miasta, Wojciecha Skurkiewicza, wiceministra obrony narodowej, reprezentanci wyższych uczelni, a także służb mundurowych.
W Szydłowcu 21 stycznia miały się zacząć trzydniowe obchody XVI Marszu Szlakiem Powstańców Styczniowych 1863 roku: Szydłowiec-Wąchock. Kolejna fala koronawirusa zmusiła do znacznego ograniczenia imponującego programu, który miał być realizowany także w Suchedniowie. Mimo uszczuplenia programu, organizatorzy, na czele z Romanem Burkiem, komendantem marszu, zapraszają w niedzielę, 23 stycznia, do klasztoru w Wąchocku, gdzie obchody rozpoczną się o godz.
W Szydłowcu 21 stycznia o 15.30 sprawowana była Msza św. w kolegiacie św. Zygmunta. Przewodniczył jej ks. kan. Marek Kucharski, proboszcz i dziekan szydłowiecki. - Słowa "Bóg, Honor i Ojczyzna" dla pokoleń wielu Polaków są ważną częścią historii, które łączyły, ukazywały, co w życiu jest najważniejsze. Stojąc dzisiaj przed Bogiem prośmy w intencji ojczyzny, naszej Matki. Prosimy o miłosierdzie dla tych, którzy oddali swoje życie za Polskę - mówił ks. Kucharski.
Przed Eucharystią składano wieńce i wiązanki kwiatów. Między innymi przy ścianie ratusza, gdzie znajduje się płyta upamiętniająca obchody powstania, a także przy tablicy ks. Aleksandra Malanowicza, wmurowanej w zewnętrzny mur absydy kościoła.
Ks. Aleksander Józef Malanowicz w czasie wybuchu powstania styczniowego był proboszczem w Szydłowcu. Po ataku powstańców w Szydłowcu i okolicy został aresztowany, a następnie więziony w Radomiu i Dęblinie. Miesiąc później został zwolniony z więzienia. Przed zsyłką na Sybir uratowało kapłana wstawiennictwo bp. Józefa Juszyńskiego. Mimo to władze carskie uważały ks. Malanowicza za jednego z inspiratorów ruchu powstańczego, bo jego plebania była ostoją dla dowódców narodowego zrywu. Właśnie z tego powodu władze zaborcze wymogły pozbawienie ks. Malanowicza tytułu kanonika i zabroniły mianowania go dziekanem dekanatu szydłowieckiego. Do kapituły kanonickiej powrócił dopiero w 1878 roku, a w 1891 roku, jak miało się okazać, dwa lata przed śmiercią, otrzymał kościelną godność prałata i został dziekanem.