Obecnie w gmachu przebywa 28 osób z miast Sumy i Charków, ze wschodu Ukrainy.
Zostali przyjęci na zaproszenie bp. Marka Solarczyka. Wśród nich jest Witalij, przyjęty z wielodzietną rodziną. - Wyjechaliśmy w ostatniej chwili. W Sumach trwało bombardowanie. Jedna z dróg ewakuacji była zaminowana, więc musieliśmy dwa dni jechać inną trasą. Rosjanie zabrali nam telefony. Niełatwo było przedrzeć się w okolicach Lwowa. Na granicy czekaliśmy w kilkukilometrowej kolejce - opowiada Witalij. W Polsce był w 2020 roku. - Przyznam, że nie spodziewałem się teraz, aż tak ciepłego przyjęcia. Widać, że wielu Polaków chce pomóc moim rodakom. Będę szukał pracy w Polsce. Jestem stolarzem. W Ukrainie pracowałem razem z moimi synami, a teraz jest to niemożliwie. Jeśli będzie trzeba, będę uczył się nowego zawodu - dodaje Witalij.
Seminaryjna wspólnota przygotowała mieszkalne segmenty dla uchodźców. Alumni przenieśli się z parteru gmachu, zostawiając mieszkania dla uchodźców.
- W tej sytuacji, która jest, a którą nie trzeba długo wyjaśniać, postanowiliśmy jako wspólnota seminaryjna przyjąć uchodźców z Ukrainy. Była to też decyzja naszego ordynariusza bp. Marka Solarczyka. W tej chwili w naszym seminarium przyjęliśmy 28 osób. Cztery pochodzą z Charkowa, pozostałe z miasta Sumy, które przeżywają bombardowania, bardzo trudny czas. Te rodziny jechały do nas kilka dni, omijały rosyjskie wojska i przeżywały dramatyczne chwile. W naszym gmachu wyodrębniliśmy osobną część, stworzyliśmy dobre warunki dla nich. Mam nadzieję, że to pozwoli naszym gościom przetrwać bardzo trudny czas. Być może dołączą do nich kolejne osoby. Chcemy stworzyć maksymalnie dobre warunki dla przyjętych uciekinierów. Te rodziny, które do nas przybyły, potrzebują przede wszystkim odpoczynku. Czas przejazdu, obecność na terenie działań wojennych, to były dni dużej nerwowości, olbrzymiego niepokoju. Potem był trud przekraczania granicy. Ten pierwszy czas u nas to najpierw aklimatyzacja. Potem chcemy organizować czas, głównie dzieciom, a także dorosłym. Bo trzeba podkreślić, że nasi goście to osoby bardzo przedsiębiorcze, otwarte i wdzięczne. Myślę, że jeśli będzie taka możliwość, gdy dorośli będą szukali pracy, będziemy im w tym pomagali - mówi ks. Marek Adamczyk, rektor radomskiego Wyższego Seminarium Duchownego.
Wiadomość o przybyciu uchodźców z Ukrainy dotarła do wspólnoty alumnów w Środę Popielcową. - To było podczas porannej Mszy św. Alumni odpowiedzieli pełną gotowością, w tym też koniecznością przeprowadzek ze swych pokojów. Równie pozytywnie odpowiedzieli księża mieszkający w seminarium. Dla wszystkich informacja o przyjęciu uchodźców była pozytywną wiadomością o możliwości pomocy. Księża mieszkańcy pytali, co mogą zrobić i w czym pomóc - mówi ks. Adamczyk.
Uchodźcy z Sumów są baptystami. - Nie pytamy, kim są i jaką wiarę wyznają. Jesteśmy otwarci na niesienie pomocy bez względu na pytania o religię czy wyznanie. To też okazja dla nas, katolików, w tym katolickich kapłanów jutra, by uczyć się otwartości na drugiego człowieka, bez względu na wyznanie - podkreśla rektor seminarium.