Diagnoza postawiona kilka tygodni temu całkowicie odmieniła ich świat. Na leczenie potrzeba 10 mln zł.
Jak mówi babcia, pani Małgorzata, miała pięcioro wnucząt i wszystkie były zdrowie. - Diagnoza o chorobie najmłodszego, który ma zaledwie roczek, stała się ciężkim przeżyciem. - Kochamy go i zrobimy wszytko, by mu zapewnić leczenie. Ale potrzebna kwota, 10 mln zł, absolutnie przekracza nasze możliwości. Liczymy na serce ludzi. I już teraz każdemu dziękujemy za każde wsparcie - mówi babcia, nie kryjąc łez.
- 10 mln zł to jest kwota, której przeciętny Polak nawet sobie nie wyobraża, a co dopiero, żeby mógł ją posiadać. Ale postanowiłyśmy się nie poddawać i zaczęłyśmy działać - mówi Elżbieta Dorocińska, z koła gospodyń wiejskich w Brzustówku i wieloletnia sołtys w tej wiosce. Chory chłopiec mieszka w Kolonii Brzustówek. - Tu w okolicy wszyscy się znamy. Wiemy o swoich potrzebach. Zdiagnozowany sma, czyli rdzeniowy zanik mięśni, to cios, zważywszy na koszt leczenia. Ale szybko skrzyknęłyśmy się i przygotowałyśmy to, co kobiety na wsi potrafią najlepiej, a więc gotować i piec. Do naszego koła dołączyły inne z gminy Opoczno oraz samorządowy blok opoczyński. Choć Brzustówek należy do parafii Kunice, to pierwszą kwestę zorganizowałyśmy przy kolegiacie św. Bartłomieja w Opocznie. To największa parafia w gminie. Ks. dziekan Jan Serszyński bardzo chętnie się zgodził i podczas ogłoszeń w kościele zachęcał do kupowania naszych produktów. Tu przywiozłyśmy nasze produkty, a ludzie, kupując je, zostawiali pieniążki na leczenie chorego. Podobne akcje zorganizujemy przy innych parafiach - zapowiada E. Dorocińska.
To na razie akcja starszych, ale… - Już teraz aktywizujemy młodsze pokolenie, a oni mają w planach organizację meczów, festynów i innych imprez z myślą o wsparciu dla chorego chłopca - zapowiadają kobiety z koła gospodyń w Brzustówku.
Wierni z parafii kolegiackiej w Opocznie odpowiedzieli hojnością serc.