Pielgrzymi mieli być w Izraelu 8 dni. Plany pokrzyżowała im wojna, która zastała ich w Tyberiadzie.
Przewodnikiem grupy był biblista ks. dr hab. Jacek Kucharski. W pielgrzymce uczestniczył alumn Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu Michał Ziętarski. Wygrał Ogólnopolski Konkurs Biblijny dla Alumnów Seminarium Diecezjalnych i Zakonnych, w którym nagrodą był wyjazd do Ziemi Świętej.
Program realizowali tylko przez trzy dni w Galilei. - Zdążyliśmy jeszcze popłynąć statkiem po Jeziorze Galilejskim, ale już czuć było napięcie, bo to było w sobotę 7 października, kiedy rozpoczął się atak Hamasu na Izrael. Nas to bezpośrednio nie dotykało, bo byliśmy szczęśliwie w Galilei - mówi ks. Kucharski.
Zdecydowali, że zostaną w hotelu w Tyberiadzie. Następnego dnia pojechali na Mszę św. do Magdali. - Po Jeziorze Galilejskim nie pływały statki, ruch pielgrzymkowy i wycieczkowy był zatrzymany. Przez całą Mszę św. towarzyszyły nam samoloty izraelskie, które kontrolowały przestrzeń nieba. Słyszeliśmy wybuchy. Pielgrzymi byli zaniepokojeni. Najtrudniejsze dla mnie było, żeby zapanować nad grupą, poprowadzić ją i uspokoić - wspomina ks. Kucharski.
Pielgrzymi dowiedzieli się, że polski rząd przygotowuje ewakuację i wysyła do Izraela samoloty wojskowe. Musieli jak najszybciej znaleźć się na lotnisku. W drodze do Tel Awiwu mijali kolumny wojsk. Napięcie udzielało się każdemu.
Do Polski pielgrzymi wrócili wojskowym Boeingiem. - Mimo mojego 26-letniego doświadczenia przewodnika po Ziemi Świętej, jeszcze nigdy nie prowadziłem i odpowiadałem za grupę w stanie wojny. Dla mnie to była wyjątkowa pielgrzymka, przerwana. Dziękujemy bp. Markowi Solarczykowi, kapłanom, znajomym, którzy pisali do nas i zapewniali o modlitwie. Byli dla nas wielkim wsparciem. Jesteśmy wdzięczni panu prezydentowi, Ministerstwu Obrony Narodowej, polskim żołnierzom, którzy nam pomogli szczęśliwie wrócić do ojczyzny - mówi ks. Kucharski.
Więcej w papierowym wydaniu "Gościa Radomskiego AVE" nr 42 na 22 października.