48 lat temu radomscy robotnicy wyszli na ulice, aby zaprotestować przeciw wprowadzanym przez władze podwyżkom cen żywności. Upomnieli się również o ludzką godność.
O wydarzeniach wspomniał bp Marek Solarczyk, który 25 czerwca celebrował Mszę św. przy pomniku Ludzi Skrzywdzonych. W tym samym miejscu, gdzie modlił się Jan Paweł II w 1991 roku w czasie pobytu w naszym mieście. W czasie uroczystości wierni modlili się w intencji bohaterów robotniczego zrywu oraz ks. Romana Kotlarza - niezłomnego kapłana i męczennika czasów komunizmu.
- Przeżywamy 48. rocznicę wydarzeń czerwcowych w Radomiu. To wszystko co nosimy w sercach i pamięci, stawia nas wobec każdego, kto wówczas i w kolejnych latach, niósł wyjątkową troskę o ojczyznę, o człowieka, o jego godność, prawa oraz o wiarę. Stajemy, dziękując za to, że pamięć, wdzięczność i troska wciąż trwa. Zawierzamy tych, którzy byli uczestnikami tamtych wydarzeń, ofiarami prześladowań i represji. Zawierzamy tych, którzy tę troskę nieśli przez lata i niosą dzisiaj. Wierzmy, że będzie ona bliska każdemu z nas - mówił bp Solarczyk.
W zrywie robotniczym uczestniczyła Mirosława Hetman. 25 czerwca 1976 roku przebywała w okolicach siedziby KW PZPR. Została zatrzymana, aresztowana i skazana na siedem miesięcy pozbawienia wolności. - Byłam świadkiem ścieżek zdrowia. Widziałam jak milicjanci bili mężczyzn. To była masakra, że Polak Polakowi może coś takiego zrobić. Dzisiaj inaczej patrzę na wydarzenia sprzed 48 lat. Trzeba ludziom wybaczać. Jesteśmy wierzący, przebaczam, bo wygraliśmy z komuną - mówiła uczestniczka wydarzeń czerwcowych.
W czerwcu 1976 roku robotnicy zaprotestowali przeciw wprowadzanym przez władze podwyżkom cen żywności. Zastrajkowało łącznie około 60 tys. osób z 97 zakładów w 24 województwach. Na ulicach Radomia, Ursusa i Płocka odbyły się pochody i manifestacje, które przerodziły się w starcia z milicją.
Uczestnicy protestów, przez rządzących nazwani pogardliwie „warchołami”, poddani zostali brutalnym represjom. Byli bici na tzw. ścieżkach zdrowia i wyrzucani z pracy. Niektórzy pozostali inwalidami na całe życie. Do dzisiaj nie zostali osądzeni ani wydający polecenia, ani wykonawcy - członkowie ZOMO i pracownicy SB.