Nowy numer 13/2024 Archiwum

Falowanie i spadanie

V Radomski Apel Młodych po trosze zbiega się z drugą turą rozmów kwalifikacyjnych do seminarium. Liczba młodych na apelach z roku na rok rośnie, a w seminarium...

Liczby ponoć nie kłamią i mówią wiele, więc podajmy je najpierw. W tym roku do radomskiego seminarium zgłosiło się 11 kandydatów. Rok temu było ich 26, a dwa lata temu - 21. Kolejny rok wcześniej było ich 13, a w 2011 r. - 18. W sumie jakieś falowanie, przy stałym procesie spadania.

Jakoś utarło się, by o liczbowy stan alumnatu i o kwestię powołań pytać władze seminarium. Przyznam, że i ja robię to od szeregu lat. Ale chyba to nie do końca jest tak. Dlaczego? Bo sam model formacji w seminarium ma się wręcz nijak do liczby powołań. Te rodzą się nie w seminarium, ale na parafiach. To te środowiska są pierwszymi miejscami, gdzie odczytuje się powołanie.

Gdy ja w 1980 r. wstępowałem do seminarium, nie miałem pojęcia, jak na co dzień żyje się w tej instytucji, jakie są tam rygory, o której się wstaje i miałem mgliste pojęcie o tym, czego trzeba się tam uczyć. I myślę, że te sprawy także i dziś nie mają istotnego znaczenia dla wstępujących, choć może ewentualni kandydaci wiedzą więcej, bo jest internet i w ogóle można wiedzieć więcej.

Seminarium jest czasem studiów i formacji. Te się odbywa i przechodzi. Sześć lat to długi okres, ale się kończy, a potem przychodzi czas kilkudziesięciu lat pracy duszpasterskiej na różnych odcinkach.

Kandydaci przychodzą do seminarium, bo odczuwają głos powołania. Ten głos odkrywają nie w seminarium, choć tam będą się starali zrozumieć, czy on był prawdziwy, ale wcześniej odkrywają go w parafiach, jednak nie tylko. Dziś kandydaci do seminarium coraz częściej przychodzą nie wprost po maturze, ale nieco później - wcześniej studiują, pracują. Okazuje się, że miejscami odkrywania powołania do kapłaństwa stają się nie tylko parafie, ale też uczelnie i miejsca pracy, czasem i za granicą. Ale w tym tyglu jedno się nie zmienia i o tym mówią kandydaci: w odczytaniu głosu powołania wielką pomocą są księża, świetni duszpasterze, którzy pokazują tym "męczonym głosem o pójściu do seminarium", że wybór tej drogi się opłaca - nie finansowo, ale na drodze realizacji fantastycznego pomysłu na życie.

Jeśli zabraknie takich księży, nie pomogą nawet najlepiej organizowane Apele Młodych. Ale przecież nie byłoby naszych apeli, gdyby nie było tych fantastycznych księży, którzy na nie zabierają młodzież szukającą odpowiedzi na proste, ale najważniejsze pytanie: dokąd mam iść?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy