2m 50s

KOR i uczenie historii

Według najnowszych badań 75 proc. Polaków nie wie nic o Komitecie Obrony Robotników, organizacji, która wspierała represjonowanych robotników po proteście z czerwca 1976 r. w Radomiu, Ursusie i Płocku, a potem stała się źródłem pierwszej "Solidarności".

ks. Zbigniew Niemirski ks. Zbigniew Niemirski

dodane 23.09.2016 22:55
0

Po nadzwyczajnym kongresie sędziów szykuje się ponoć kongres historyków. Debata ma dotyczyć m.in. sprawy budowania tzw. nowej wykładni historii najnowszej przez tych, którzy ostatnio zdobyli władzę.

Starszej wersji, opisującej, oceniającej i interpretującej nasze dzieje, mają bronić historycy raczej lewej strony sceny politycznej, a często badacze, którzy utrwalali wykładnię przeszłości w słusznie minionym ustroju.

Skąd takie przypuszczenie? Rodzi się ono po analizie nazwisk historyków, które pojawiają się w informacjach zapowiadających to wydarzenie.

A tu u nas teraz, przed tym kongresem, 40. rocznica powstania Komitetu Obrony Robotników. Co to za rocznica, co to za organizacja, o której tak wielu nic nie wie? Jak ona lokowała się w programach uczenia historii najnowszej w szkołach w owej „starszej wersji”, skoro o niej nic nie wie 75 proc. Polaków? Czyżby owi obrońcy „starej” wykładni nadal będą bronić tego zamilczenia?

Spadkobiercą nieznanego KOR-u mieni się dziś KOD.

Komitet Obrony Demokracji zagościł ze swym marszem w Radomiu 25 czerwca, w dniu 40. rocznicy robotniczych protestów z Radomia, Ursusa i Płocka, po których powstał wtedy Komitet Obrony Robotników.

W tym ostatnim działali i Antoni Macierewicz, i Adam Michnik, a obok nich wielu, którym dziś ze sobą bardzo nie po drodze.

Byłem na tym marszu KOD-u. Zebrali się w miejscu dawnej bramy głównej Zakładów Metalowych, skąd 25 czerwca 1976 r. ruszył protestacyjny marsz robotników. Członkowie i sympatycy KOD wyszli stąd i teraz.

Ale, co zwróciło moją uwagę, nie przyszli ich witać jako dziedziców ich dawnych obrońców tamci protestujący. Czyżby nie rozpoznali w nich kontynuatorów tamtej wielkiej sprawy? A może takiej kontynuacji po prostu nie ma? Może bazowanie na niewiedzy jest źródłem nadużycia i jakiegoś przekłamania?

Od 25 lat wykładam historię biblijną. Owszem czasy odleglejsze nawet od starożytnej Grecji i Rzymu.

Ale już w tej przestrzeni belfrowskiego czasu widzę, że kolejne pokolenia słuchaczy przychodzą coraz gorzej przygotowani z tzw. "historii". Coś złego stało się z nauczaniem o naszej przeszłości. Nieznajomość, czym był KOR, to tylko jeden z wielu tematów. Źle i coraz gorzej jest z całą historią.

W kontekście owego kongresu historyków trzeba by z troską spojrzeć na nauczanie o naszej przeszłości jako takiej.

Mam wrażenie, że niedawne hasło „wybierzmy przyszłość” przyniosło bardzo złe owoce. Idziemy dokądś, ale nie wiemy za bardzo w jakim kierunku, bo nie wiemy, skąd przychodzimy.

W tą przestrzeń niewiedzy łatwo wpisywać, co się komu "uwidzi".

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..