Mówią o sobie bracia i należą do Bractwa Kurkowego św. Sebastiana w Radomiu. Kultywują tradycję o dziedzictwie Radomia i ziemi Radomskiej poprzez organizację różnych przedsięwzięć o charakterze kulturalno-edukacyjnym.
W ostatnią sobotę sierpnia spotkali się na strzelnicy PZŁ w Piastowie k. Radomia, gdzie po raz pierwszy rywalizowali o tytuł radomskiego Króla Kurkowego. Czterdziestu trzech braci oddało po dwa strzały do tarczy. Pięciu, którzy otrzymali najlepsze wyniki, rozpoczęło bój o laur zwycięstwa. Nad tarczą umieszczono wymalowanego na niewielkiej desce kura. Ten, kto jako ostatni strzelając do podpórki, na której zamocowano kura, sprawił, że spadł on na ziemię, otrzymał królewski tytuł. Zadanie nie było łatwe. Sędziowie dwukrotnie skracali odległość pomiędzy strzelającymi, a celem. W końcu kur stracił swą podpórkę, a zaszczytny tytuł I Radomskiego Króla Kurkowego przypadł bratu Pawłowi Murawskiemu, on też otrzymał „Złotego Kura Bractwa Kurkowego św. Sebastiana”. Drugie miejsce zajął brat Waldemar Kordziński. – Udało się, ale na ten sukces zasłużyli wszyscy finaliści, którzy osłabili listwę, na której wisiał kur. Jestem bardzo zadowolony. Przechodzę do historii, choć nie spodziewałem się, ani w myślach, ani w snach, że zostanę pierwszym królem, na pierwszym królewskim strzelaniu naszego Bractwa – mówił brat Paweł. – Strzelcy strzelają, Pan Bóg kule nosi. Akurat trafiło na mnie i ten tytuł do przyszłego roku, do przyszłego strzelania będę z nieukrywaną dumą nosił – dodaje. Tytuł obok zaszczytu nakłada na obydwu braciaci obowiązek ufundowania dla współbraci beczki piwa oraz zorganizowanie Balu Królewskiego. Oprócz głównej atrakcji, jaką było strzelanie o tytuł Pierwszego Radomskiego Króla Kurkowego, było strzelanie w dwuboju z łuku i z karabinka sportowego. W tych konkurencjach mogli również wziąć udział zaproszeni goście. Tu najlepszym okazał się senator brat Wojciech Skurkiewcz. – Na strzelnicy pojawiło się osiemdziesiąt procent naszych braci, jest też bardzo dużo gości. Cieszę się, że spotykamy się w atmosferze festynu. Chcemy, żeby to nie była tylko impreza nasza bracka, ale naszych przyjaciół, znajomych i tych mieszkańców miasta, którzy przyjęli nasze zaproszenie – powiedział hetman radomskiego Bractwa Sławomir Adamiec. Organizatorom tej udanej imprezy dopisała pogoda, a po sportowych emocjach wszyscy świetnie bawili się przy grillu i przy muzyce.