Z harcerstwem Mirosław Mazurkiewicz zetknął się jeszcze przed wojną. Miał wówczas 13 lat. Tej organizacji i jej ideałom pozostał wierny do śmierci.
„U wielu z nas harcerstwo pozostawiło swój trwały, piękny ślad, bogactwo ducha, życia wewnętrznego, patriotyzmu, umiłowania ziemi ojczystej, której i my ofiarowaliśmy daninę swojego życia, ślad romantyzmu, piękna otaczającej nas przyrody i wyczuwania tętniącego w niej życia. Urzekła mnie historia mojego harcerstwa, wspaniali ludzie tworzący pracą i życiem tę historię, ludzie kochający młodzież, kształcący jej postawy, uczący życia” – pisał zmarły.
W czasie II wojny światowej Mazurkiewicz pracował w Fabryce Broni, a w latach 1945-1947 służył w jednostce wojskowej w Modlinie. Potem powrócił do Radomia i pracował w Zakładach Metalowych. W 1957 roku reaktywował harcerstwo w Radomiu. Po utworzeniu 40 drużyn, zorganizował Ośrodek Drużyn „Starówka”. „Starówkę” przekształcił w Muzeum Harcerstwa Ziemi Radomskiej.
Przedwojennemu harcerzowi doskwierało to, co z ideałami tej organizacji robił nowy ustrój. „Boleję nad latami deformacji i upadku mojej organizacji, nie przez nią zawinione. I podziwiam ją teraz dźwigającą się z trudem do normalnego życia” – pisał. Ale nie tylko pisał. To on w dużej mierze był tym, który tę organizację dźwigał po upadku komunizmu.
Jest autorem trzech książek o Związku Harcerstwa Polskiego – Chorągwi Radomskiej „Jeszcze nie zagasły ogniska: gawędy o harcerstwie Chorągwi Radomskiej ”, „W blasku harcerskich ognisk: opowieść o dziejach harcerstwa” oraz „Przy dogasającym ognisku...”.
W tym roku, 4 marca, Mirosław Mazurkiewicz otrzymał nagrodę św. Kazimierza. Jak uzasadniono, otrzymał ją za współorganizację obchodów 100-lecia harcerstwa w Radomiu, które odbyły się w 2011 r. i za olbrzymi wkład w powstanie i otwarcie Izby Tradycji Harcerstwa Ziemi Radomskiej.
Liturgii przewodniczył kapelan ZHP, ks. Stanisław Sikorski
W homilii przypomniał sylwetkę zmarłego nestora radomskiego harcerstwa
Ks. Zbigniew Niemirski/GN
Uroczystości pogrzebowe harcmistrza odbyły się 31 października w kościele Królowej Apostołów na radomskim Młodzianowie. Świątynię wypełnili harcerze, także spoza ZHP, reprezentując przy tym różne pokolenia druhen i druhów. Nie zabrakło przedstawicieli życia publicznego Radomia. – Tak jak druh Mirosław był przez niemal całe życie z harcerzami, tak harcerze nie zawiedli i byli dziś z nim. Zdaje się, że druh Mirek tak jak był, tak zawsze z nami będzie – mówił Bartosz Bednarczyk, komendant radomskiego hufca ZHP. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył ks. kan. Stanisław Sikorski, kapelan ZHP. W kazaniu przypomniał sylwetkę zmarłego. – Nie zgadzam się z powiedzeniem, że nie ma ludzi niezastąpionych. Druh Mirosław jest takim człowiekiem, którego nie da się zastąpić. Jego jedynie można, warto i trzeba naśladować – głównie w jego wierności harcerskiemu dekalogowi, wyrosłemu przecież z dziesięciu przykazań. Warto też wracać do jego słów – mówił ks. Sikorski.
„Urzekły mnie obrazy, tatrzańskie wędrówki i watry u podnóża gór w rozśpiewanym, ogniskowym kręgu. Urzekły mnie serdeczne, uśmiechnięte oczy moich druhów płci obojga i idea braterstwa harcerskiego plemienia” – mawiał harcmistrz Mirosław Mazurkiewicz.