Nic nie było zamknięte. Wszędzie można było wejść i o wszystko zapytać. Rekolekcje pomagające odpowiedzieć na pytanie o drogę powołania rozpoczęło zwiedzanie seminaryjnego gmachu, przygotowane jako sprawnościowa gra terenowa.
Obok kaplicy, miejscem wspólnych rekolekcyjnych spotkań była aula Jana Pawła II
Ks. Zbigniew Niemirski/GN
Te rekolekcje od szeregu lat cieszą się wielką popularnością wśród tych, którzy chcą dogłębnie szukać odpowiedzi na pytanie o swoją drogę życia. – Jeśli nazywamy je powołaniowymi, to dlatego, że chodzi o każde z powołań, a nie tylko to do kapłaństwa – mówił niejednokrotnie ich pierwszy organizator ks. Andrzej Jędrzejewski, ongiś wychowawca radomskiego seminarium, a obecnie proboszcz radomskiej parafii pw. św. Stefana. Jego dzieło podjął i od kilku lat kontynuuje obecny prefekt, czyli wychowawca alumnatu ks. Paweł Gogacz. Rokrocznie zwiększa się liczba alumnów, którzy dobrowolnie rezygnują z części wolnego czasu świąteczno-noworocznych ferii, by pomóc w przeprowadzeniu rekolekcji. W tym roku był to więcej niż co czwarty alumn. – W dużej mierze jest tak dlatego, że my sami, zanim wstąpiliśmy do seminarium, przyjechaliśmy na te rekolekcje – mówi jeden z nich.
Praca nad teksami biblijnymi wiązała się z dyskusją, a nie tylko ze słuchaniem konferencji
Ks. Zbigniew Niemirski/GN
Marcin Gregier jest alumnem V roku. Jako harcerz niezmordowanie wymyśla gry terenowe. W rekolekcjach wziął udział po raz szósty, a to znaczy, że najpierw był ich uczestnikiem. – Program i forma rekolekcji zmieniają się każdego roku. Widzimy, że tym, czego oczekują przyjeżdżający, jest potrzeba indywidualnego spotkania. To dlatego tak dużo pracy organizujemy w mniejszych grupach, gdzie każdy może czuć się zauważony i potrzebny – mówi.
Wśród uczestników jedni zarażają kolejnych. Z radomskiej parafii Matki Bożej Częstochowskiej przyjechało dwóch braci. Filip Sokołowski był tutaj po raz drugi. Obecnie studiuje na Politechnice Świętokrzyskiej automatykę i robotykę. – Widzę, że tamte pierwsze rekolekcje wydały swoje owoce, dlatego tu znów przyjechałem i mam nadzieję, że te zbliżą mnie do życiowej decyzji – mówi. Za jego namową w rekolekcjach po raz pierwszy wziął udział młodszy brat Michał. Obaj są animatorami oazy. – "To rekolekcje w dużej mierze modlitewne. Zaszkodzić ci nie zaszkodzą, a z pewnością pomogą". Te słowa Filipa pomogły i jestem tutaj – wyjaśnia Michał, uczeń drugiej klasy radomskiego Technikum Elektronicznego.
Uczestnicy zostali podzieleni na kilkuosobowe grupy, którym szefowali alumni
Ks. Zbigniew Niemirski/GN
Uczestnikom nie przeszkadza łatwo dostrzegalna różnica wieku. Obok uczniów gimnazjów, biorą w nich udział studenci, a nawet absolwenci wyższych uczelni. – Ukończyłem studia na dwóch kierunkach – bezpieczeństwo i higiena pracy oraz na zarządzaniu kryzysowym. Biorę udział w tych rekolekcjach, bo chcę rozeznać swoje powołanie – mówi Michał Łuszczyna ze skarżyskiego Sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia.
Te rekolekcje w większej liczbie gromadzą, co zrozumiałe, maturzystów. Jednym z nich jest Łukasz Przepiórka, uczeń radomskiego LO im. Jana Kochanowskiego. – Przyjechałem, bo chciałem wreszcie rozeznać swoje powołanie. Poza tym chcę się formować duchowo, bo to jest mi po prostu niezbędne. Nie wystarczy, że jestem animatorem oazy – motywuje swój udział. Maturzysta słyszał wiele o ich przebiegu i wiedział, że spotka tu alumnów, którzy będą towarzyszyć uczestnikom oraz opowiadać o swoim powołaniu i swojej drodze, która przywiodła ich do decyzji o wstąpieniu do seminarium.