W powstanie styczniowe na naszych terenach wpisało się wiele osób i wydarzeń. Choćby Marian Langiewicz czy Dionizy Czachowski oraz boje pod Świętym Krzyżem czy w podradomskiej Kowali. Mogiły, krzyże, nazwy ulic – to wszystko mówi, wręcz krzyczy, i każe wspominać.
Osobiście jestem za tamtym powstaniem. Ono, choć przegrane, przypomniało rosyjskiemu zaborcy o polskiej tożsamości. Umocniło też naszych pradziadów w trwaniu przy polskości.
I w tym kontekście stawiam pytania:
Gdyby go nie było, gdyby nie było wcześniejszego powstania listopadowego, gdyby nie było powstańczych mogił na naszych cmentarzach, czy w 1918 r., gdy rodziła się idea niepodległości, byłoby się do czego odwoływać? Czy wtedy twórcy nowego porządku Europy po Wielkiej Wojnie, bo tak wówczas nazywano I wojnę światową, myśleliby o niepodległej Polsce?
W powstaniu styczniowym zginęło około 30–40 tys. osób. Liczba duża, wręcz przerażająca. Do tego kilkakrotnie większa liczba zesłanych na Sybir i około 10 tys. emigrantów. Ale w latach między powstaniami listopadowym i styczniowym do armii carskiej wcielono sporo ponad 100 tys. brańców. Wcielani, opuszczali swe domy na 25 lat służby. Z nich zginęło w wojnach prowadzonych przez carską Rosję i nie wróciło do domów niemal 90 procent. Czy w tym zestawieniu i w kontekście carskiej branki do armii z końca 1862 r. możemy potępiać lub gardzić tymi, którzy wzniecili styczniowe powstanie?
Badacze dziejów naszej kultury mówią, że bez powstania listopadowego nie byłoby dzieł polskiego romantyzmu na czele z „Panem Tadeuszem” i utworami Juliusza Słowackiego. Skoro tak, to czy bez powstania styczniowego swą głębię przekazu posiadałaby takie dzieła naszej literatury, jak choćby „Wierna rzeka” Stefana Żeromskiego, pisarza bliskiego nam świętokrzyskim regionem?
P.S. Ks. Jan Wiśniewski, regionalista i historyk z przełomu XIX i XX w., w 1927 r. napisał książkę prezentującą sylwetki duchownych, którzy włączyli się w dzieło powstania styczniowego. Warto do niej zajrzeć. „Udział księży z diecezji sandomierskiej w powstaniu styczniowym 1863 r.”. Ona uzmysławia, co w praktyce znaczy hasło: „Bóg, honor, Ojczyzna”.