Odnalezione po latach materiały filmowe, zdjęcia i dokumenty przypominają miniony czas. Opowiadają historie ludzi, których życie zostało naznaczone cierpieniem.
W Radomiu przed wybuchem II wojny światowej mieszkało niemal 30 tysięcy Żydów. Pozostały po nich ślady i te zapisane w książkach i dokumentach oraz te wyznaczone miejscami, w których żyli, modlili się, pracowali i wreszcie wegetowali, gdy zamknięto ich w gettach.
Pozostała też pamięć. Ale te ślady zaciera czas. Aby je zatrzymać Ośrodek Kultury i Sztuki „Resursa Obywatelska” po raz piaty zaprosiła mieszkańców miasta na Spotkania z Kulturą Żydowską "Ślad". „Ślad” to okazja do spotkań i wspomnień. Kolejne dni tego wydarzenia, to wciąż nowi prelegenci i przegląd filmów dokumentalnych. Wśród gości „Śladu” widać było przedstawicieli wszystkich pokoleń.
Na radomskich ulicach
Uwagę słuchaczy przykuł wykład nauczyciela historii w VI LO im. Jana Kochanowskiego w Radomiu, badacza historii ruchów społeczno-gospodarczych XIX i XX w. dr. Adama Duszyka, o raczej nieznanym epizodzie z czasów wojny, jak to w radomskim getcie znaleźli się Holendrzy.
Wykład poszerzony był o film dokumentalny przypominający o ludobójstwie na obywatelach społeczności żydowskiej w obozie śmierci, w miejscowości Sobibór na terenie województwa lubelskiego. Niemcy zamordowali tam 250 tysięcy Żydów.
Jednym z bohaterów tego filmowego dokumentu jest Jules Schelvis, drukarz z Holandii, któremu udało się wydostać z obozu. W czasie wojennej tułaczki przeżył dziesięć selekcji, trafił też do radomskiego getta. Niemcy sprowadzili do Radomia maszyny drukarskie, potrzebowali drukarzy specjalistów. J. Schelvis nigdy nie dowiedział się, co na tych maszynach było drukowane. Z biegiem lat okazało się, że drukowano na nich fałszywe dolary i fałszowano dokumenty. Pan Schelvis po wojnie wrócił do Amsterdamu. Spisywał swoje przeżycia w tym i te z czasów pobytu w Radomiu. Napisał też kilka książek.
Bohaterka z Elementarza
Chyba wszyscy słyszeliśmy o Ali z Elementarza autorstwa Mariana Falskiego, ale kto wiedział, że ta bohaterka szkolnego podręcznika dostała imię od Aliny Margolis, która później przeżyła koszmar wojny, getta.
Po Marcu ’68, gdy wyjechała z Polski z „Lekarzami Świata”, pojechała tam, gdzie trwała wojna domowa, gdzie nie było środków na leczenie dzieci. Ciągnęło ją do największych nieszczęść. Podobnie jak jej mąż, Marek Edelman, zajmowała się głównie tymi, których szanse na przeżycie były niewielkie. O Alinie Margolis-Edelman opowiadał filmowy dokument „Ala z Elementarza”.
Z powagą i w skupieniu oglądano wystawę fotografii Tomasza Grzyba – „Świadectwo”. To historia ludzi, umierania i pochówku zapisana za pomocą symboli. Wystawa kończy się pomnikiem ofiar Holokaustu w centrum Berlina.
Każde zdjęcie ma walory artystyczne i jest dokumentem minionego czasu, pokazuje, że w Polsce żyli i mieszkali Żydzi stanowiąc znaczny procent naszego społeczeństwa. Tomasz Grzyb jest artystą fotografikiem Fotoklubu Rzeczpospolitej Polskiej i Związku Polskich Artystów Fotografików. Jest dokumentalistą, autorem wielu wystaw posiadaczem licznych nagród.
Żydowski humor
Pogodnym akcentem tegorocznego „Śladu” był spektakl „Garb jak góra Synaj…” przygotowany przez Teatr Poszukiwań działający przy Resursie Obywatelskiej. Reżyserem i opiekunem artystycznej grupy jest Włodzimierz Mancewicz. Młodzi artyści doskonale wcielili się w postaci granych bohaterów, a jedyne, czego zabrakło widzom, to występ na bis, choć domagali się tego gromkimi brawami, .
Zaś ucztą dla melomanów był „Szabas” – koncert chóru Szir Awiw z Warszawy.
Na kolejny „Ślad” radomska „Resursa Obywatelska” zaprasza za rok.