Tak o reakcji mieszkańców mówi burmistrz Janusz Reszelewski. Jednocześnie daleki jest od ferowania jakichkolwiek wyroków czy ocen tego, co wydarzyło się w sobotnie popołudnie nad miejscowym zalewem.
– Najszybciej jak się dało, skierowaliśmy pomoc psychologiczną do rodziny – zapewnia burmistrz.
Z matką trzynastolatka, który miał zadać śmiertelny cios ojcu, rozmawiał także proboszcz, ks. kan. Adam Płuciennik. – Spotkałem się także i rozmawiałem z chłopcem – mówi duszpasterz.
Trwają czynności zmierzające do wyjaśnienia okoliczności tragicznego zdarzenia, w wyniku którego od ciosu nożem zginął 39-letni mężczyzna, policjant z 9-letnim stażem. Rozwiedziony z matką dzieci mężczyzna w Drzewicy nad zalewem spotkał się ze swoimi dziećmi.
– Ustaliliśmy, że najprawdopodobniej ten trzynastoletni syn przyjechał z ojcem na spotkanie popołudniowe nad zalewem w towarzystwie swego młodszego rodzeństwa. W tym samochodzie, którym tata ich przywiózł, właściwie nie wiemy co się stało, dlaczego doszło do tej tragedii. Przypuszczamy, że doszło do jakiejś kłótni w wyniku której trzynastolatek ugodził ojca w klatkę piersiową nożem. Ten cios okazał się śmiertelny. Całe to zdarzenie widział wędkarz, który akurat na zalewie łowił ryby. Zauważył, że z samochodu wybiegają jakieś dzieci. Zaniepokojony tym, co się stało, podszedł do samochodu. Próbował z jakimś innym mężczyzną, który akurat przechodził obok, wyciągnąć poszkodowanego na ziemię, aby udzielić pomocy. No ale okazało się, że było już za późno. Rana była na tyle rozległa, że spowodowała niemal natychmiastową śmierć. Zgon potwierdził lekarz, który pojawił się na miejscu tragedii. Obecnie sprawa została przekazana do prokuratury.
Kościół parafialny w Drzewicy
Ks. Zbigniew Niemirski/GN
W takich sytuacjach, kiedy sprawca jest osobą niepełnoletnią, prokuratura zwyczajowo przekazuje materiały w gestię sądu rodzinnego i dla nieletnich. Wczoraj sąd zadecydował, żeby nieletniego zatrzymać i przewieźć do policyjnej Izby Dziecka do Łodzi do momentu, kiedy sąd rozstrzygnie, co dalej. Czekamy teraz na decyzję sadu – mówiła na antenie radia Plus Radom Barbara Stępień, rzecznik opoczyńskiej policji.
Zdaniem pani rzecznik policjant, śmiertelna ofiara zdarzenia, który od dziewięciu lat pracował w opoczyńskiej policji, był dobrym kolegą. – Był kimś, z kim można było pogadać. Myśmy tutaj analizowali tę sprawę. Nie było prowadzone żadne postępowanie związane ze zgłoszeniem o sytuacji rodzinnej. Nie było jakiegoś podejrzenia o znęcaniu się z jednej, czy z drugiej strony. Z tego, co mi wiadomo, mógł się spotykać z dziećmi. Nie wiem, czy to była decyzja sądu, czy prywatne porozumienie. Wiemy tylko, że takie spotkanie skończyło się tragedią – dodaje Barbara Stępień. Także i chłopiec nie stwarzał wychowawczych problemów.