Lista zasług jezuity jest bardzo długa. Ja myślę o dwóch małych punktach.
W Radomiu zbierane są podpisy pod wnioskiem o przyznanie tytułu Honorowego Obywatela Miasta Radomia dla o. Huberta Czumy. Opozycjonista, duszpasterz akademicki, inicjator Mszy św. za Ojczyznę w okresie stanu wojennego, propagator ks. Romana Kotlarza, ofiary radomskiego protestu z czerwca 1976 r., honorowy obywatel Szczecina, organizator comiesięcznych wykładów dla ludzi pracy w domu parafialnym jezuitów przy ul. Tybla w Radomiu, honorowy członek NSZZ "Solidarność", odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Orderem Odrodzenia Polski, uhonorowany medalem "Bene Merenti Civitas Radomiensis". To lista punktów, które nazwałbym „dużymi”. Za każdy z nich o. Czumę można i trzeba podziwiać.
Proszę mi wierzyć, ale nie czuję się arbitrem. Chcę tylko dodać coś, o czym nie ma mowy na oficjalnej licie zasług, a co cenię równie wysoko. Stąd do tej listy zgłaszam dwa punkty, które świadomie nazywam „małymi” – aczkolwiek nie ze względu na mniejszą ważność, ale na fakt, że w świetle jupiterów widać je słabiej, a przecież dopełniają obraz niekłamanej wielkości człowieka naprawdę skromnego.
Ten pierwszy punkt to Telefon Zaufania. O. Czuma stał u początku działania jego pierwszej linii, która została otwarta jeszcze w czasie, gdy ordynariuszem naszej diecezji był bp Edward Materski. Kto zliczy te dyskretne rozmowy i codzienną pomoc? No i obecna ”Linia Braterskich Serc” uruchomiona przez bp. Jana Chrapka. Tu także o. Czuma był przez lata tym, który czuwał nad każdym dniem i wieczorem. Był odźwiernym i dyżurnym, sprawiał, że ten telefon nie stawał się tylko psychologiczną poradnią, ale centralą swoiście łącząca z Bogiem zagubionych na wielorakie sposoby.
A drugi punkt to radiowe audycje. Trudno pokazać drugą postać tak trwale i systematycznie zjawiającą się w studiu Radia AVE i Radia Plus Radom. Jego felietony to kronika najnowszej historii naszego Kościoła widziana okiem duszpasterza i patrioty.
Takim poznałem go wiele lat temu. I choć mija czas, on jest po prostu taki sam - trwający przy swych przekonaniach, które głosi i za które gotów jest oddać wszystko.