Ci, którzy myśleli o tym, żeby związać swoje przyszłe losy z archeologią, mieli okazję doświadczyć, jak ta praca faktycznie wygląda.
Uczniowie radomskich szkół, którzy zdecydowali się zapisać do Letniej Szkoły Archeologii, to osoby, które interesują się historią, niektórzy z nich są olimpijczykami. Zajęcia, w których uczestniczyło dwadzieścia osób, rozpoczęły się od teorii. – Mówiliśmy o dawnych badaniach Piotrówki, najstarszej części Radomia. Oprócz grodu w tym miejscu funkcjonował zespół osad, począwszy od najstarszej nad rzeką Mleczną z IX w., po osadę targową z kościołem św. Wacława, już z prawami miejskimi z drugiej połowy XIII stulecia – mówi Maciej Trzeciecki z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN, kierownik badań wykopaliskowych na stanowisku pierwszym, grodzisko Piotrówka w Radomiu.
– W tym miejscu stał kiedyś drewniany budynek – mówi Katarzyna Solarska
Krystyna Piotrowska /GN
Oceniając pracę swoich młodych podopiecznych, Barbara Fuglewicz, doktor z Instytutu Archeologii UW, odpowiedzialna za uczniów, powiedziała, że byli bardzo sumienni. Przychodzili przed czasem, a gdy zachodziła taka potrzeba, zostawali dłużej. Pracowali na terenie późnonowożytnego cmentarza.
Zajęcia praktyczne pokazały młodym „archeologom”, że to jest praca żmudna, ciężka, czasami nudna, nieprzynosząca efektów. Ale wynagrodzeniem za te i wiele innych niedogodności są znaleziska. Uczniowie Letniej Szkoły Archeologii dowiedzieli się o metodach pracy archeologów i o przeszłości swojego miasta. To nie był dla nich czas stracony. – Historia mojego miasta nie wydawała mi się zbyt ciekawa. Jednak po serii wykopalisk, wykładów i po zdobyciu różnych informacji na ten temat, okazało się, że Radom ma jedną z ciekawszych historii dotyczącą grodów na Mazowszu. Taka szkoła, to bardzo dobry pomysł na spędzenie wolnego czasu – mówi Adela Machał, uczennica I LO im. Mikołaja Kopernika. Karolina Brzuszek z Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im św. Filipa Neri zainteresowała się archeologią ze względu na olimpiadę historyczną, w której uczestniczyła. Jak powiedziała, myślała, że będzie odkrywać części starych osad, domostw, a tu trafiła na osiemnastowieczny cmentarz. – To, co robimy, wymaga wiele cierpliwości, ale potem mamy takie niesamowite poczucie, że przyczyniamy się do poszerzania wiedzy o historii naszego miasta – mówi Karolina.
Maciej Trzeciecki przy jednym z obiektów osadniczych
Krystyna Piotrowska /GN
Uczniowie mieli okazję nie tylko odkrywać nowe pochówki na terenie dawnego cmentarza, ale razem z archeologami rozwiązywać zagadki związane z tym, co odkrywa się pod warstwami ziemi. – Ogólnie mówimy na to obiekty osadnicze, to taka nazwa, jeżeli nie wiemy dokładnie, do czego to służyło. Dowiemy się jak to przekopiemy, przetniemy na pół i wybierzemy jedną część. Zobaczymy, jakie jest wypełnisko, czy są ślady jakichś konstrukcji w środku. Wstępnie to wygląda na pozostałość pieca z taką dużą jamą obok na wyrzucanie popiołu i wszystkich odpadów, które w piecu mogły się gromadzić. Ale może to być też banalny dół na śmieci. Tego się dowiemy. Najprawdopodobniej ten obiekt datuje się na XII wiek – wyjaśnia Trzeciecki, pokazując odkrywane miejsce.
W innym wykopie, na głębokości dwóch metrów, w jego narożniku wyszła belka budynku drewnianego, mieszkalnego. Obok doły po palach wspierających zapewne coś w rodzaju werandy. Belka zachowała się dlatego, że była wcześniej spalona.
– To ważne miejsce w dziejach Radomia. Było tu grodzisko. Wiele osób słyszało o tym, ale niewiele więcej wie. Znaleźliśmy tu oprócz szkieletów dużo ceramiki, przedmioty z kości, noże, żelazne groty strzał, przedmioty codziennego użytku. W przyszłym roku, jeśli będzie kolejna edycja szkoły archeologii, zdecydowanie wezmę w niej udział – zapewnia Paweł Sokołowski z VI LO im. Jana Kochanowskiego.
Letnia Szkoła Archeologii jest wspólnym projektem Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Radomiu oraz Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk. Jego pierwsza edycja miała miejsce w 2012 roku.