Już teraz, tuż po zakończeniu drugiego dnia pokazów, można powiedzieć, że impreza była sukcesem.
W sobotę, pierwszego dnia, pokazy oglądało około 80 tys. osób. W niedzielę optycznie wydawało się, że na lotnisku jest więcej widzów. Być może zapowiadana liczba gości - 200 tys. - zostanie nawet przebita. Wstępnie w niedzielę padł nawet wynik 250 tys. widzów.
Organizatorzy są zadowoleni. - Spotkałem się wczoraj i dziś z kilkunastoma delegacjami. Wiele osób jest w Radomiu pierwszy raz i są zaskoczone, że to tak duże i - co pewnie wielu zdziwi - zadbane miasto - mówił prezydent Andrzej Kosztowniak.
A pokazy to także logistyka i cała armia ludzi drugiego planu, których pracy często nie było widać, a którzy z wielką pieczołowitością dbali o powierzone im zadania. Sukces pokazów to też ich praca.
Na lotnisku sercem pokazów była wieża kontrolna. Obliczono, że ruch w powietrzu nad Radomiem był porównywalny do londyńskiego lotniska Heathrow. Trzeba więc było pilnować harmonogramu, bo - o czym nie każdy wiedział - niektóre z samolotów, które przylatywały na radomski pokaz, startowały nie tutaj, ale w Mińsku Mazowieckim.
Wiadomo było, że zasadniczą troską była ta o bezpieczeństwo widzów i pilotów. Wciąż pewnym cieniem wracały wspomnienia katastrof akrobacyjnego zespołu Żelazny z 2007 roku i pilotów białoruskiego myśliwca z 2009 r. Ale na szczęście wszystko udało się.
Na wypadek akcji ratunkowej lotnisko zostało ono podzielone na cztery strefy, a w pełnej gotowości cały czas stały załogi 22 wozów strażackich. A logistyka w mieście? Wydaje się, że i tutaj wszystko wyglądało dobrze. Przyjeżdżających proszono, by za szybami mieli białe kartki A-4, znak, że przybywają na Air Show. Tym pomagano znaleźć parkingi i autobusami komunikacji miejskiej dojechać na lotnisko.
Teraz rozpoczęły się powroty. Te pierwsze odbyły się wczoraj. Te finalne właśnie trwają.
I na koniec pytanie o kolejne pokazy. Widzowie wciąż chcieliby widzieć akrobacje w Radomiu, a miasto finalizuje sprawę cywilnego portu lotniczego. Ostateczne ”tak” czy ”nie” nie padło. Miejmy nadzieje, że uda się znaleźć rozwiązanie na "tak". A tutaj jest spore światełko nadziei, bo organizatorzy też chcą kolejne Air Show mieć nadal w Radomiu.
Miejmy nadzieję, że te maszyny za dwa lata znów przylecą do Radomia
ks. Zbigniew Niemirski /GN