Biskup w parku

Stał pod drzewem bardzo długo. Jedni przyglądali mu się ukradkiem, inni podchodzili. A on… spowiadał.

To było podczas sobotniego Apelu Młodych na radomskim deptaku przy Urzędzie Miasta. Na scenie muzyka, radosne rytmy, taniec. A w parku, jakieś 50-80 metrów w głębi, ołtarz adoracji Najświętszego Sakramentu. Nazwano tę część placu apelowego Strefą modlitwy i pojednania. Ks. Marek Adamczyk, główny organizator Apelu, opowiadał mi kilkakrotnie przed Apelem i w jego trakcie (nie przerywałem mu, by zaznaczyć, że już mi to mówił, bo czułem, że to dla niego było bardzo ważne), jak zmagał się z myślami i pytaniem o to, czy w takim miejscu i w pobliżu tętniącej muzycznymi rytmami sceny wypali miejsce ciszy i adoracji.

Rozmawialiśmy z ks. Markiem dwa dni po Apelu. Cieszył się, że się udało. I mówił - tak prosto i celnie - że kolejny raz mógł podziwiać bogactwo młodzieży, która nie przestaje zaskakiwać. I muszę się z nim zgodzić, bo często my, dorośli, chcielibyśmy widzieć młodych w pewnych łatwo rozpoznawalnych formach, a właściwie uniformach. Ten uniform to ktoś taki a taki. Tamten uniform to znowu ktoś inny. I nie wolno mieszać uniformów, bo one ułatwiają porządkowanie rzeczywistości.

Tymczasem młodzi, którzy przewinęli się przez apelowy plac, nie zawsze mieli te oczekiwane uni-formy. Ci przypadkowi przechodnie przystawali, słuchali. I tu mały obrazek. Stałem na scenie, na której odbywał się koncert. Za nią, zupełnie za placem, dostrzegłem kilku młodych ludzi. Nie wyglądali (te uniformy!) na tych, co chcieli tu przyjść, ale się spóźnili, bo coś im stanęło na przeszkodzie. Po prostu szli tędy, stanęli i patrzyli, słuchali. Po jakimś czasie, gdy na scenę przyniesiono Najświętszy Sakrament i rozpoczęła się adoracja, przypomniałem sobie o tamtych młodych ludziach. Ciekawe, czy jeszcze tam są – pomyślałem. Spojrzałem. Klęczeli. Nawet chciałem zrobić im zdjęcie, ale pomyślałem, że nie wypada.

Te nasze uniformy! Biskup na wizytacji, ktoś w uniformie. A biskup w parku?


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..