Proste daty pozwalają umieścić w czasie wydarzenia, ale dopiero okoliczności pokazują ich pełnię.
Trzydzieści lat temu w północnej części Radomia dynamicznie rosło duże osiedle - Michałów. Zamieszkało tu niemal dziesięć tysięcy osób. Obok wyrosłych bloków istniały osiedla domków jednorodzinnych i gospodarstw Józefowa i Mlecznej. Wobec tego faktu ówczesny ordynariusz, bp Edward Materski podjął decyzję o utworzeniu parafii. Pierwszą Mszę św. odprawił na placu w święto św. Szczepana 1983 r., erygował parafię, a proboszczem mianował ks. Adama Zająca. Ale czasy były inne. Ówczesne władze nie godziły się na kościół. Odcinano elektryczność, a gdy powstała kaplica, pojawił się nakaz jej likwidacji. Wierni podjęli całodobowe dyżury, a na niedziele sprowadzano traktor z generatorem, który zapewniał prąd.
Tak to się zaczęło. Potem przyszły lata umacniania parafii. Michałów był na tyle duży, że w 1993 r. bp Materski dokonał podziału parafii. W części południowej powstała parafia bł. Annuarity, gdzie proboszczem został ks. Stanisław Barański, następca ks. Zająca, a nowym proboszczem u św. Łukasza został ks. Marian Mazurkiewicz.
Ks. Marian reorganizował parafię i przygotowywał dzieło budowy kościoła. Pozwolenie przyszło w 2002 r. Siedem lat później w murach nowego kościoła odprawiono pierwszą Mszę św. Znów proste daty. A za nimi ofiarność, modlitwy i praca. – By stanęły te mury, przywieźliśmy 50 tirów samych cegieł – mówi proboszcz. Przy budowie pracowali fachowcy, a pomagali parafianie. Wiele godzin prac ofiarowała młodzież. – Nasz proboszcz był bardzo delikatny. Nieśmiało mówił o koniecznych ofiarach. Może dlatego mury rosły tak szybko - wyjaśnia Marek Szary.
I wreszcie przyszedł dzień uroczystego poświęcenia. Ceremonii przewodniczył abp Zygmunt Zimowski, który przyjechał z Watykanu. Z naszym byłym ordynariuszem Eucharystię celebrował bp Henryk Tomasik i grono księży, wśród których nie zabrakło byłych wikariuszy pracujących w tej parafii.
- Budowaliśmy ten kościół nie tylko dla naszego pokolenia. Budowaliśmy go dla tych, którzy przyjdą po nas. Ufam, że ta świątynia nigdy nie będzie pusta – mówił ks. Mazurkiewicz. A wierni nagrodzili trud swego proboszcza długimi oklaskami.