Południe Mazowsza to rejon szczególnie dotknięty bezrobociem. I ten temat wracał w debatach, choć nie zabrakło i innych kwestii, w tym też tych odnoszących się do wydarzeń radomskiego czerwca 1976 r. i związanych z nimi osobistych wspomnień Bronisława Komorowskiego.
By zrozumieć wracającą kwestię bezrobocia, przywołajmy dane. W kraju w końcu sierpnia wynosiła ono 13%, w województwie mazowieckim - 11,1%, w Warszawie - 4,9, w Radomiu - 22,7%, a w powiecie szydłowieckim - 36,8%, będąc najwyższym w Polsce.
Wobec tego problemu, w Szydłowcu prezydent przyznał, że jest to region obciążony z powodu głębokich przekształceń ustroju gospodarczego i politycznego Polski po 1989 r. Szukając rozwiązań, mówił o szansie, jaką jest mądre wykorzystanie "ostatniej, gigantycznej transzy" pieniędzy z budżetu Unii Europejskiej. Źródeł przezwyciężenia bolesnego stanu upatrywał też w zdolności do sięgania do dziedzictwa dziejów, jak i walorów przyrodniczych regionu.
Prezydent w Szydłowcu odwiedził między innymi kościół farny, perłę architektury, ufundowaną w 1401 r.
Wizyta w Radomiu rozpoczęła się od odwiedzin 42. Bazy Lotnictwa Szkoleniowego na radomskim Sadkowie. Tu, oprócz zapoznania się ze sprzętem wojskowym w jednym z hangarów, prezydent odniósł się do kwestii powstającego lotniska cywilnego. - Patrzę na ten obiekt z pewną satysfakcją i trzymam kciuki za lotnisko cywilne. Wojsko ma ograniczone możliwości, jeśli chodzi o utrzymywanie lotnisk w ogóle. Chciałbym żeby kontynuowano otwarcie tego obiektu na potrzeby cywilne - powiedział.
Drugim punktem wizyty było złożenie wieńca przed pomnikiem robotniczego protestu z czerwca 1976 r., a potem lekcja historii na auli Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego. Wykład połączony był ze wspomnieniami tzw. „wypadków radomskich” Tadeusza Ślifirczyka, jednego z demonstrantów, który doświadczył „ścieżek zdrowia” oraz Agnieszki Wolfram-Zakrzewskaiej, członkini warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, która niosła pomoc represjonowanym radomskim robotnikom i ich rodzinom.
Obok zaplanowanych spotkań, prezydent odpowiadał też na pytania dziennikarzy
Ks. Zbigniew Niemirski /GN
Również Bronisław Komorowski wspominał swe wizyty w Radomiu po Czerwcu ’76. - Przy ul. Moniuszki mieszkała moja ciocia, Zofia. Dzięki temu miałem dobrą „metę”. Zawsze mogłem się u niej zatrzymać, wpaść na obiad. Raz panika opanowała całą kamienicę, bo milicja obstawiła całą ulicę. Już myślałem, że to po mnie, „wielkiego działacza opozycji” przyjechali milicjanci - żartował prezydent i dopowiedział: - Okazało się, że obok jest stołówka milicyjna i oni przyjechali na obiad.
Po wykładzie odbyła się dyskusja, w czasie której padały pytania: o realia wolnego rynku w naszym kraju, o przedłużenie obowiązywania podwyższonej stawki podatku VAT, o ograniczenia związane z podatkami oraz o przepisy utrudniające działanie przedsiębiorcom. W kontekście odczuwanej przez wielu marginalizacji Radomia padły też pytania o to, czy nadal nie jest to miasto „z ciągle trwającym wyrokiem”. Wróciła też kwestia Marszu Niepodległości.
Odpowiadając, prezydent podkreślał swój wkład dla Radomia, a tutaj na przykład podpisanie zgody na cywilny port lotniczy czy podpisanie ustawy o uniwersytecie w Radomiu.
Ostatni punkt wizyty miał prywatny charakter. Bronisław Komorowski odwiedził ul. Moniuszki i był na podwórzu kamienicy nr 12, gdzie mieszkała jego ciocia i gdzie poznał między innymi, wówczas opozycjonistę, a potem wojewodę radomskiego Jana Rejczaka oraz nieżyjącą już Krystynę Dzierżanowską, działaczkę radomskiego KIK-u i członkinię redakcji AVE.
Bronisław Komorowski przyjechał pod kamienicę przy ul. Moniuszki 12
Tu na podwórku rozmawiał też z mieszkańcami
Ks. Zbigniew Niemirski /GN