Ten, kto widział choć jeden odcinek telewizyjnego serialu, którego akcja rozgrywa się na terenie przyjaznego ludziom szpitala, marzy, żeby takie miejsca były naprawdę.
Ja w takim miejscu byłam. Co prawda, nie w charakterze pacjentki, ale wszystko dokładnie obejrzałam. Pani doktor, która tą placówką zawiaduje, jest prawdziwa, z krwi i kości (to nie aktorka, jak we wspomnianym serialu). Jest elegancka, energiczna, kompetentna. Nosi okulary, ma życzliwe, ciepłe spojrzenie i radosny uśmiech. Powiedziała, że zawsze chciała być lekarzem i to jej marzenie się spełniło. O takich jak ona mówi się, że jest z powołania. A ona na dodatek jest z podwójnym powołaniem. To pierwsze było do życia zakonnego. Wybrała Zgromadzenie Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej. Potem zdawała na medycynę. Od razu się dostała. S. Barbara Pełszyńska jest specjalistą neurologii, balneologii i medycyny fizykalnej.
O co chodzi z tą Leśną Górą i ulubionym przez tysiące telewidzów szpitalem? Tu muszę się przyznać, że tytuł komentarza był chwytem marketingowym, za to miejsce, gdzie leczą ciało i przy okazji duszę – co jest w leczeniu bardzo istotne – nie tylko istnieje, ale też jest dla każdego dostępne. To dzieło Pomocy Chorym „Promień” w Mariówce, utworzone przez zgromadzenie Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej w hołdzie Janowi Pawłowi II.
Tu między innymi przywraca się sprawność stawom, poprawia kondycję kręgosłupa, pomaga kobietom, które nie mogą doczekać się potomka i tym, które weszły w okres menopauzy, ale i tym po tak zwanych kobiecych operacjach. Z wiedzy i pomocy pracowników tej placówki korzystają też dzieci i młodzież, ale i zapracowani biznesmeni. Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej „Promień” świadczący usługi zdrowotne to nie szpital, jak we wspomnianej w tytule Leśnej Górze, ale też dzieje się tu niezmiernie wiele dobra.
O „Promieniu”, o tych, którzy tu pracują i tych, którzy przyjechali tu po zdrowie będzie można przeczytać w Gościu Niedzielnym, który ukaże się 15 grudnia.