Tym razem wspólnota z Taizé młodych Europejczyków zaprosiła do Strasburga. W Europejskim Spotkaniu Młodych uczestniczyło ponad 80 naszych diecezjan.
Opiekę duszpasterską nad nimi sprawowali: ks. Peter Kiloh Njong ze Zgromadzenia Synów Niepokalanego Poczęcia, ks. Dominik Dryja z parafii Mniszek i duszpasterz akademicki ks. Artur Chruślak. - Zostaliśmy podzieleni na około 10-osobowe grupy i wysłani zarówno do parafii francuskich, jak i niemieckich. Strasburg został wybrany przez organizatorów jako miasto pojednania, miasto przyjaźni między narodami. Obydwa kraje dzieli tylko Ren. Wystarczy przejść przez most, by znaleźć się w drugim kraju. Mieszkańcy zarówno we Francji, jak i w Niemczech przyjęli nas z wielką gościnnością. Ci, którzy wielokrotnie uczestniczyli w spotkaniach, byli zbudowani ogromną życzliwością gospodarzy - wyjaśnia ks. Artur Chruślak.
Tematem spotkania były słowa: "Co zrobić, żeby komunia między ludźmi kochającymi Chrystusa stała się dostrzegalna". - Temu były poświęcone modlitwy i spotkania w małych grupach w parafii i wszystkie nabożeństwa. Młodzi z różnych krajów i różnych wyznań zastanawiali się, co zrobić, aby poprzez przyjaźń i okazywanie wzajemnej miłości budować komunię między ludźmi, którzy wyznają Chrystusa. Brat Alois, przeor ekumenicznej wspólnoty z Taizé zaznaczył, że pierwsze, co daje tę jedność, jest modlitwa i wspólne bycie przy Chrystusie - mówi ks. Artur.
Katarzyna Laskowska po raz pierwszy uczestniczyła w takim spotkaniu. - Moim największym przeżyciem była jedność między narodami, między różnymi religiami i też takie doświadczenie jedności w młodości. Młodzi ludzie potrafią się zjednoczyć, potrafią być razem przed Panem Bogiem w radości w problemach - mówi.
Dla Agaty Tomczyk niesamowitym doświadczeniem było spotkanie w parafiach, kiedy razem z Włochami, Chorwatami i Białorusinami mogli wspólnie przeżywać modlitwę. - Ale też niesamowite były spotkania w małych grupach, kiedy mimo różnic kulturowych mogliśmy wymieniać się naszymi doświadczeniami i opiniami związanymi nie tylko z wiarą, ale też z moralnością i doświadczeniami światopoglądowymi - wyjaśnia.
Maciej Sobolewski na Taizé był po raz trzeci. - W tym roku urzekło mnie przede wszystkim to, że pomimo barier językowych każdy potrafił się ze sobą porozumieć. Byliśmy u rodziny, która mało mówiła po angielsku. Byli bardzo gościnni i tak naprawdę wszystkie chwile, które spędziliśmy razem były wypełnione radością - mówi. Maciej na pożegnanie dał gospodyni różaniec. - Powiedziała, że dokładnie taki sam dostała 20 lat temu właśnie od Polaków, którzy jechali na spotkanie Taizé. To było dla mnie dosyć mocne przeżycie - dodaje.
S. Aleksandra Nowak ze Zgromadzenia Sióstr Służek NMP też po raz trzeci uczestniczyła w spotkaniu. - W tym roku niesamowita była gościnność i życzliwość osób, które nas przyjmowały. Dla każdego znalazł się dom. Choć część osób nie znała angielskiego i niemieckiego, wszyscy dobrze się dogadywali. Wtedy językiem łączącym nas wszystkich był po prostu język miłości - mówi.