Nie każdy wzrost cieszy. Komuś rośnie ciśnienie, a komuś cholesterol - to są złe wzrosty. Wiem o tym, bo czuwam, by te wskaźniki mieściły się w normie. Ale obok nich są i te dobre wzrosty.
Piłkarzowi Robertowi Lewandowskiemu wzrósł przychód, który ponoć ma mu zapewnić dobrobyt do siedemnastego pokolenia - tak o tym zapewniał komentator sportowy. I dobrze - talent trzeba nagradzać, nawet jeśli nie strzela tylu bramek, ile chcielibyśmy widzieć w meczach naszej reprezentacji, bo ponoć nie ma z kim grać.
Ale nie o tym chcę pisać. Myślę o Orszakach Trzech Króli. Od ubiegłego roku na terenie naszej diecezji liczebny wzrost orszaków to sto procent. Znów cieszy nas stachanowski wymiar - ilość. A co z jakością? - zapyta ktoś z przekąsem. Tej ostatniej nie umiem mierzyć, bo i jaką przyjąć miarę w jakości orszaku? Papierowe korony mają stać się metalowe? Powinno się je robić ze szlachetnych kruszców?
Cieszy mnie wzrost ilościowy. Kolejne miasta podjęły trud zorganizowania imprezy, na którą czekają ludzie. - Szkoda, że u nas nic takiego się nie wydarzy - to odebrany przeze mnie telefon. Nie potrafiłem pomóc, bo nie mam takiej mocy sprawczej, by w jakimś miejscu zorganizować orszak. Ale dobrze się dzieje, że z roku na rok Orszak Trzech Króli rośnie. Już mamy cztery miasta. W większości jeszcze go nie ma. Nie szkodzi. Krok po kroku będziemy je organizować. Będzie to nowa nie-świecka tradycja!