Zdaniem autorów publikacja nie zawiera żadnych wycieczek osobistych, gdyż bazuje wyłącznie na dostępnych dokumentach.
Co by nie powiedzieć, książka „Resortowe dzieci. Media” jest publikacją, obok której nie można przejść obojętnie. Zapewne dlatego podczas spotkania z autorami sala Radomskiego Klubu Środowisk Twórczych i Galeria „Łaźnia” zajęta była do ostatniego miejsca. Książka już osiągnęła nakład 150 tys. egzemplarzy, a - jak mówiła Dorota Kania - szykuje się dodruk. - Wiele osób chce wiedzieć, kim są ludzie, którzy ich pouczają z mediów, i skąd się wzięli - wyjaśniała. Mówiła też o prywatnej akcji plakatowej w Warszawie, gdzie obok okładki książki pojawił się napis: „Zobacz, kto ci robi wodę z mózgu”.
Zdaniem Jerzego Targalskiego książka nie jest lekturą optymistyczną. - Po tę książkę powinni sięgnąć najpierw starsi, którzy pamiętają czasy tamtego ustroju, by zrozumieć, dlaczego ich dzieci nie zrobiły kariery. Powinni ją przeczytać młodzi, by dowiedzieć się, czemu miejsca są już zajęte - mówił.
Goście radomskiego spotkania odnosili się także do ostrych głosów krytyki, z jaką spotkała się ich książka. - W tej chwili hałas wokół książki ma na celu ewentualne zastraszenie naśladowców. Mówi się więc, że jest to książka wstrętna i nie do czytania. A my tylko cytujemy dokumenty. To publikacja, która pokazuje współistnienie świata mediów i władzy. Ona pokazuje, jak media głównego nurtu chronią władzę i w tym celu stosują wręcz przemoc medialną, żeby każdy, kto zechce krytykować establishment, czuł się zagrożony - mówiła Dorota Kania.
Autorzy zapowiadali, że w przygotowaniu są kolejne części resortowych dzieci. Będą dotyczyły świata biznesu, polityki i nauki.
Uczestnicy spotkania w „Łaźni” w większości mieli już książkę, która była przedmiotem debaty
Ks. Zbigniew Niemirski /GN