"Zalała mnie fala filmików z cyklu: »1...2...3... pijesz ty!«", napisał do mnie kolega zajmujący się katechezą w naszej diecezji. Drodzy rodzice i wychowawcy, sprawa jest poważna.
"Zabawa" polega na tym, że ktoś przed internetową kamerą wypija tzw. browara, a filmik umieszcza w sieci i "nominuje", to znaczy wyznacza kolejną osobę do tego samego. I tak tworzy się porażający łańcuszek. Ci, którzy się wyłamują, są piętnowani. "Nastolatki »łyknęły zabawę«, która już ma podobno śmiertelne ofiary" – pisze kolega.
I przy tej okazji pojawia się pytanie o rodzicielską i wychowawczą kontrolę nad tym, co dzieje się w komputerach i między komputerami nieletnich. Już sam alkohol w tej przestrzeni wiekowej to coś, co każe bić na trwogę. A kto zagwarantuje, że "browar" nie pójdzie w mocniejsze trunki, zresztą – o czym pisał jeden z portali internetowych – już poszedł, bo przecież działa zasada potęgowania emocji i wrażeń? I jaką mamy pewność, że filmowane picie nie przerodzi się w internetowe ćpanie? A w "zabawie" biorą udział i chłopcy, i dziewczęta. Przecież pragnienie stania się królem czy królewną sieciowych publikacji niejednokrotnie nie zna umiaru i zdrowego rozsądku.
Działania wychowawcze polegają i na reagowaniu, i na przewidywaniu. Bądźmy czujni na zapas. To się opłaci. A zupełnie nie opłaci się udawanie, że problemu nie ma, bo komputery służą przecież do nauki, a internet to tylko kopalnia potrzebnych do szkoły wiadomości.