Głównym deptakiem miasta przeszli z modlitwą na ustach uczestnicy V Marszu Dla Życia.
Wyruszyli spod radomskiej katedry. U celu, przy kościele ojców bernardynów, zatrzymano się na chwilę przed figurą Matki Bożej. Dyrektor Wydziału Duszpasterskiego ks. kan. Piotr Walkiewicz dziękował wszystkim za udział w marszu i za świadectwo wiary. Podziękował również wszystkim organizacjom, grupom, ruchom, stowarzyszeniom, służbom miejskim za przygotowanie tego wydarzenia. Następnie wszyscy przeszli do świątyni, gdzie rozpoczęło się nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Po nim rozpoczęła się Msza św. z podjęciem Dzieła Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. Eucharystii przewodniczył bp Henryk Tomasik. Uroczystości zakończyły się procesją pod pomnik Maryi Matki Życia i modlitwą zawierzenia.
Organizatorem uroczystości było Duszpasterstwo Rodzin Diecezji Radomskiej oraz organizacje i stowarzyszenia katolickie.
Maria Szczawińska (z prawej) i Iwona Rawicka (z lewej) - uczestniczki konferencji w Mariówce podczas jednego z wykładów
Krystyna Piotrowska /GN
– Dzień Świętości Życia uczula nas na wartość i godność życia ludzkiego, również dziecka chorego, dziecka, które potrzebuje większej miłości i opieki – podkreślała Maria Szczawińska, specjalista w zakresie ginekologii i położnictwa, przewodnicząca Ogólnopolskiej Sekcji Ginekologiczno-Położniczej Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. Pani doktor kilka dni temu uczestniczyła w spotkaniu lekarzy ginekologów-położników i naprotechnologów w Mariówce koło Przysuchy. Zwracała uwagę na fakt, że gdy z jeszcze nienarodzonym dzieckiem pojawia się jakiś problem – stwierdzony na początku badaniem USG i potwierdzony w badaniach prenatalnych – niestety lekarze i otoczenie nie przyjmują, że ktoś może chcieć urodzić chore dziecko. Przyjąć je i otoczyć miłością. – A nieraz wystarczy porozmawiać z tymi ludźmi – mówi lekarka. – I oni walczą. Nie wyobrażają sobie, że mogliby zabić człowieka, bo wiedzą, że to jest człowiek, widzą na USG jego małe bijące serce. I jeśli ktoś ma jakąkolwiek wrażliwość, nie może powiedzieć, że to jest maź, galaretka – jeśli to jest człowiek. Ci rodzice często zostają bardzo osamotnieni. I z różnych rejonów przyjeżdżają do nas, do Krakowa, bo nie ma kto takiej ciąży prowadzić. Te małżeństwa chcą, walczą o to dziecko i świadomie przyjmują, że dziecko może być chore.
Dr Szczawińska podała przykład matki, która na informację, że jej narodzone dziecko ma Zespół Downa, nie mogła się z tym pogodzić. Ale gdy wzięła je na ręce, już go nie oddała. Przyszła osiem miesięcy później i powiedziała: „Pani doktor, dlaczego nikt nie mówi, że takie dziecko może dać tyle radości?”.
Również obecna na konferencji lekarz położnik-ginekolog, naprotechnolog Iwona Rawicka podzieliła się swoimi doświadczeniami. W swojej pracy spotkała się z pacjentkami, które dowiadywały się podczas trwania ciąży, że ich dzieci mają wady letalne, które nie dają żadnych szans na przeżycie dziecka.
– Od lekarzy kobiety bardzo często słyszą, że nie ma sensu kontynuować takiej ciąży. Ja współpracowałam z trzema kobietami, które urodziły dzieci z takimi wadami. Od jednej z nich, tuż po pogrzebie, usłyszałam podziękowanie, że nie zgotowali dziecku śmieci, tylko pozwoli na godne odejście – powiedziała dr Rawicka.