Trzeba pamiętać o tym miejscu i o tych tysiącach ludzi, których ostatnia droga prowadziła przez las na Firleju.
Podczas uroczystości związanych z 74. rocznicą pierwszych egzekucji na Firleju pod pomnikiem upamiętniającym tragiczne wydarzenia spotkali się przedstawiciele różnych środowisk, władz miasta oraz młodzież i poczty sztandarowe. W hołdzie pomordowanym młodzież z radomskiego VII LO im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego przygotowała i przedstawiła okolicznościowy apel. Następnie pod pomnikiem delegacje złożyły kwiaty i zapalono znicze.
Sebastian Piątkowski z IPN Delegatura w Radomiu przypomniał tragiczną historię tego miejsca. – Od pewnego czasu, przede wszystkim na forach internetowych, toczą się dyskusje dotyczące roli Radomia w historii Polski. Wkładu naszego miasta w tę historię i wreszcie miejsc w przestrzeni Radomia dla historii Polski ważnych. Według mnie, mamy w naszym mieście dwa takie miejsca. Pierwsze to pozostałości zamku radomskiego, drugie jest miejscem ważnym nie tylko dla Radomia, ale dla całego kraju – to właśnie Firlej. Świadomość o tym, czym było to miejsce kilkadziesiąt lat temu, jest często większa w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, Izraelu niż w samym Radomiu i jego okolicach. Znajdujemy się na terenie, który do 1939 roku znajdował się na obszarze administracyjnym gminy Wielogóra – nieużytki pokryte lasem, będące własnością Skarbu Państwa, piachy, sosnowy las. Sytuacja ta zmieniła się radykalnie w pierwszych miesiącach niemieckiej okupacji. Polityka Niemców prowadzona na okupowanych ziemiach polskich opierała się na eksterminacji. Od września 1939 roku po ostatnie dni niemieckiego panowania tutaj Radom, i nie tylko Radom, był miejscem makabrycznych egzekucji, deportacji do obozów koncentracyjnych i innych form represji. Niemcy decydowali się na wykonywanie egzekucji tajnych. Ciał osób pomordowanych nie wydawano rodzinom. Nie chciano, aby miejsca straceń stały się miejscami odbywania się uroczystości patriotycznych, nie chciano, aby pogrzeby osób straconych przeradzały się w patriotyczne manifestacje. To powodowało, że pierwsze egzekucje, które miały miejsce w okolicach Radomia, przeprowadzano w lasach, przede wszystkim w gminach Zakrzew, Cerekiew, Mleczków. Później w Jedlni-Letnisku, także w Lesie Kosowskim. Wiosną
Historyk Sebastian Piątkowski przypomniał tragiczne wydarzenia, które miały miejsce na Firleju
Krystyna Piotrowska /GN
1940 roku Niemcy stanęli – z ich perspektywy – przed problemem zupełnie nowym. Za współpracę z odziałem mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala” aresztowanych zostało kilkaset osób. 140 z nich, przebywających w radomskim więzieniu, skazano na karę śmierci. Zadecydowano o ich równoczesnej egzekucji. Na tę pierwszą i największą w dziejach Firleja egzekucję wybrano właśnie miejsce, na którym się znajdujemy. Została ona przeprowadzona 4 kwietnia 1940 roku i zapoczątkowała pasmo straceń, które trwało aż do stycznia roku 1945. 4 kwietnia 1940 roku to miejsce kaźni mieszkańców Gałek, Mechlina, Stefankowa i innych miejscowości. Ale dzień po dniu każda miejscowość z centralnej Polski ma tu jakiś dzień wart upamiętnienia. 4 lipca 1940 roku to miejsce, w którym stracono ponad 30 osób ze Skarżyska-Kamiennej.