Tytuł ma uspokajać: Ten duchowny, który to pisze, nie chce mieszać się do polityki.
Wybraliśmy. A raczej wybrał co czwarty z nas, który miał takie prawo. Owszem, mieliśmy też prawo nie wybierać i z tego też skorzystaliśmy.
Mnie osobiście zatrzymał fakt zgoła inny niż frekwencja. Patrząc na wyborcze wygrane listy, znalazłem tylko jednego europarlamentarzystę, który mieszka na terenie naszej diecezji. Obok niego mandaty z naszego terenu otrzymało jeszcze jedenaścioro kandydatów. To ludzie, którzy tu startowali, ale są raczej luźno związani z naszą ziemią. Nasz wygrany jest więc jakoś samotny, choć nie wyizolowany. Jest też tym bardziej obciążony czy może dociążony naszymi sprawami. To on będzie naszym reprezentantem, który tam, w sercu europejskiej Unii, tym bardziej będzie reprezentował nasze sprawy.
Mamy prawo od niego żądać, bo wybraliśmy go. Ale mamy też obowiązek go wspierać, by on, czując nasze poparcie, pamiętał o nas. Te relacje idą w obie strony.
Panie Zbigniewie, jesteśmy z Tobą, a Ty pamiętaj - bądź z nami!
A pozostali wygrani dzięki naszym głosom? Wam także gratulujemy i prosimy, byście pamiętali, że jesteście tam dzięki naszym głosom. Macie nasze zaufanie. Nie zawiedźcie go!