Na naszym diecezjalnym ”podwórku” pożary w radomskim kościele na Dzierzkowie i w sanktuarium w Kałkowie-Godowie. Dramat malezyjskiego samolotu i prawie 300 ofiar śmiertelnych, tragiczny wypadek z polskimi ofiarami w Niemczech, wieści z walk w Gazie…
Jakoś tego lata dużo tych smutnych i niepokojących wieści. Czy jednak takich informacji szukamy w czasie wakacji? W ogóle czy jest dobry czas na takie wieści? Nie ma na to dobrego czasu, bo nie czekamy na katastrofy i dramaty. A gdy przychodzą, pytamy: dlaczego?
Katastrofy w przyrodzie są skutkiem krzyżowań się różnych praw fizyki, chemii itp. Świat, choć tak fantastyczny w swym porządku, nie jest tworem idealnym. Gdyby był idealny, byłby po prostu bogiem. W przestrzeni makrokosmosu wybuchają gwiazdy, zapadają się w czarne dziury. Spadają komety, meteory. Na naszej planecie dochodzi do trzęsień ziemi, powodzi, wybuchów wulkanów…
Ale to sprawy, które dzieją się bez naszego udziału. Co z tymi dramatami, które dzieją się za sprawą człowieka? Jeśli bliżej przyjrzeć się temu wszystkiemu, to i tu znajdziemy owo krzyżowanie. Jest to krzyżowanie się Bożego prawa z prawem człowieka, który chce tworzyć swoje prawo wbrew prawu Najwyższego. Bóg mówi: ”Nie zabijaj”, a my mówimy: ”Owszem, ale…”. Bóg mówi: ”Miłuj bliźniego”, a my pytamy: ”Owszem, ale kto jest moim bliźnim?”. Bóg mówi: ”Nie będziesz miał bogów obcych przede mną”, a mówimy: ”Dlaczego nie? Mamy paru fajnych bogów”.
I w tym wszystkim najbardziej boli to, że często cierpią ci, którzy wcale nie mówili Bogu ”nie”. Wobec takiego cierpienia, niezawinionego, człowiek często pyta: ”A gdzie był Bóg, gdy oni ginęli”, odpowiadamy: On był na krzyżu. Także niewinny. Najbardziej niewinny. Dotknęło Go krzyżowanie się Jego praw z ludzką samowolą. Z krzyża jest z każdym cierpiącym.