W bezdeszczowe dni pojawiają się na kilka godzin na osiedlach socjalnych. Zaludniają się błyskawicznie.
W sierpniu „Kocykowe miasteczka” pojawiają się przy ul. Marii Gajl i Kazimierza Mroza. To organizatorzy społeczności lokalnej zapraszają dzieci wraz z rodzicami na zielona trawkę, do wspólnej zabawy. Wakacyjne zabawy na kocu to propozycja dla najmłodszych mieszkańców z radomskich bloków socjalnych.
– Projekt „Kocykowe miasteczko” trwa od ubiegłego roku. Ponieważ bardzo się spodobał i odbiór społeczny był dobry, kontynuujemy go w tym roku. Angażowani są do niego wszyscy mieszkańcy. Ci bardzo młodzi i ci starsi. Prowadzimy typowo podwórkowe zabawy, bo w tych miejscach nie mamy takiego pomieszczenia, gdzie byśmy mogli prowadzić jakiekolwiek inne zajęcia. Przynosimy zabawki, gry, malujemy twarze, czytamy bajki – mówi Beata Jończyńska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
A do realizacji tego projektu potrzebne są tylko bezdeszczowa pogoda i koc, który można rozłożyć na trawie. – Zależy nam na tym, by zorganizować dzieciom czas wolny, szczególnie tym, które nie wyjeżdżają nigdzie na wakacje. Chcemy też zaangażować rodziców i starsze rodzeństwo i pokazać im, jak samemu można się świetnie bawić, co można razem robić i jak można się integrować. My mamy koce, ale zachęcamy też do rozkładania swoich, a na tych kocach jest moc atrakcji – mówi Justyna Piątek, rzecznik MOPS. – Projekt ma promować wartości prospołeczne oraz alternatywne formy spędzania wolnego czasu przez dzieci i ich rodziców. Projekt realizowany jest bez wkładu finansowego ośrodka, wyłącznie dzięki wsparciu sponsorów i pracy wolontariuszy – wyjaśnia.
Dla dzieci z osiedli socjalnych takie spotkania są najczęściej jedyną formą letniego wypoczynku. Ich rodziców nie stać na to, żeby gdzieś wysłać pociechy na wakacje. – Pomoc w naszym „Kocykowym miasteczku” świadczą wolontariusze z Klubu Wolontariusza „Przyjaciele”, zrzeszeni przy MOPS – dodaje pani Beata.
W ostatni wtorek przy ul. Mroza zajęcia z dziećmi, obok B. Jończyńskiej, prowadziła Anna Sztencel. Wspierały je wolontariuszki Jadzia, Sabinka i Halina.