Jeśli sprzedaż, to w jak najbardziej szczytnym celu. Jego wędrówka wesprze bowiem budowane przez Fundację Koocham przedszkole dla dzieci z niepełnosprawnością sprzężoną.
Jego kroki może kupić każdy. Cena od 1 gr wzwyż. A jak to zrobić? Wystarczy wesprzeć budowę przedszkola dla dzieci z niepełnosprawnością sprzężoną. Budowę prowadzi Fundacja „Koocham” (szczegółowe informacje tutaj).
Adam Uliczny ma 45 lat. Urodził się w Lublinie. Jest absolwentem Uniwersytetu Przyrodniczego, informatyki na UMCS i podyplomowych studiów w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. A oprócz tego jest pasjonatem biegania. Ma na koncie nie tylko maratony, ale też Bieg rzeźnika, ultramaraton, gdzie w Bieszczadach trzeba w 16 godzin pokonać dystans 80 km.
W tym roku Adam Uliczny ma za sobą pieszą pielgrzymkę do Rzymu. Wybrał się na kanonizację papieży Jana Pawła II i Jana XXIII. Po powrocie napisał książkę „Misja Watykan - czyli w 38 dni na kanonizację”. Także pieniądze z jej sprzedaży wspierają Fundację Koocham.
Myśl, by z Lublina pójść do Fatimy i po drodze nawiedzać maryjne sanktuaria, zrodziła się dość spontanicznie. Adam wędruje, pchając przed sobą wózek. - Jest w nim około 40 kg potrzebnych rzeczy. Trudno byłoby iść z takim ciężarem i każdego dnia pokonywać około 50 km - mówi.
W obecnej wędrówce - jak mówi - nie wiąże go konkretna data, jak to było z kanonizacją. Ale dystans 3500 km chce pokonać w około 70 dni. Co dwa tygodnie planuje dzień odpoczynku.
W naszej diecezji zatrzymał się na noclegi w Aleksandrowie i Wąchocku. Dalej pójdzie w kierunku Jasnej Góry. Potem powędruje przez Czechy, Niemcy i Szwajcarię. We Francji nadłoży nieco drogi, by stawić się w Lourdes. W Hiszpanii natomiast pójdzie północą kraju. Znów zrobi spore koło, ale nie wyobraża sobie, by nie stawić się u św. Jakuba w Santiago de Compostela. Stamtąd, idąc na południe, w Portugalii osiągnie cel pielgrzymki.
- Miejcie mnie w swoim sercu i modlitwie - mówi na pożegnanie.
Adam Uliczny pozdrawia wszystkich radomskich diecezjan i dziękuje za gościnę
Ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość