Szacuje się, że z terenów objętych działaniami wojennymi uciekło około miliona osób. Do Odessy trafiło 30 tys.
W Radomiu przebywali przedstawiciele Caritas z Odessy, jej dyrektor Aleksander Mordyński oraz ks. prał. Jurij Nagorny, założyciel ukraińskiej Caritas. Przyjechali do Radomia, by prosić o wsparcie dla uchodźców ze wschodniej Ukrainy, którzy na skutek prowadzonych tam działań wojennych stracili cały dobytek swojego życia. Spotkali się z dyrektorem diecezjalnej Caritas ks. Grzegorzem Wójcikiem i wicedyrektorem ks. Robertem Kowalskim.
- Opowieść o sytuacji na Ukrainie mrozi krew w żyłach. Aleksander mówił, że początkowo separatyści atakowali obiekty militarne. Po zdobyciu lotniska w Doniecku weszli w głąb obwodu. Teraz ostrzeliwują już domy i strzelają do cywilów. Ludzie uciekają z domów, zabierając tylko to, co mają pod ręką. Niejednokrotnie tracą dach nad głową. Przed konfliktem ludzie byli samowystarczalni. Jedni drugim pomagali. Dziś bogatych jest już mało. Trudno związać koniec z końcem, a w samej Odessie przebywa około 30 tys. uchodźców ze wschodu Ukrainy - opowiada ks. Robert Kowalski.
Caritas z Odessy stara się pomóc uchodźcom, ale potrzeby są ogromne. Oprócz materialnego wsparcia, oferuje im pomoc psychologiczną i prawną.
Aleksander Mordyński zaapelował do naszych diecezjan o wsparcie: „Potrzeba nam chleba, ubrań dla cywilów i środków opatrunkowych dla walczących - nie tylko żołnierzy, bo cywile sami chwycili za broń. Ich państwo nie może wspierać, ich ratują inni cywile. Wojna bezpośrednio nas nie dotknęła, ale ludzie, którzy do nas przybyli, przeżyli koszmar. Dzieci szybko przyzwyczajają się do nowego miejsca, ale starsi płaczą i tęsknią. Prosimy o pomoc”.
Caritas Diecezji Radomskiej już przygotowuje akcje zbiórek żywności, odzieży i środków opatrunkowych. - Te rzeczy są najbardziej oczekiwane przez Caritas w Odessie. Cieszę się, że możemy wyjść naprzeciw oczekiwaniom tamtejszej Caritas - dodaje ks. Robert.