"W ciągu moich 12 lat pobytu na misjach nie spotkałem jeszcze żadnego biskupa, który odwiedziłby swojego misjonarza" - pisze ks. Mirosław Bujak, pracujący w Kamerunie.
Kolejnego dnia przypadało Święto Młodzieży. Na trybunie honorowej protokół wskazał nam miejsca w pierwszym rzędzie. Flaga na maszcie, hymn narodowy, defilada dzieci i młodzieży (niektórzy przyszli pieszo ponad 20 km by w niej uczestniczyć), grupy taneczne, itd. Ks. biskup nie mógł nadziwić się poczuciu rytmu i niezwykłej zwinności dzieci, które czuły się w tańcu, jak ryby w wodzie.
No a po defiladzie posiłek u i z lokalnymi władzami. Trzeba podkreślić, że od początku mieliśmy mniej więcej dwa obiady dziennie. Każdy chciał się pokazać z jak najlepszej strony i zamanifestować swoją gościnność. Nasze systemy trawienne zostały wystawione na porządną próbę.
Wyjazd z parafii na wioski był związany z kilkoma wizytami u chorych. Niektórych znałem, inni zostali mi przedstawieni tego dnia. Byli wśród nich i chorzy na AIDS, których jest wielu w każdej wiosce. Była tam dziewczyna wyglądająca na chorą na trąd: prawie pozbawiona twarzy. Był to mocny, ale jakże realny akcent na koniec wizyty w Doumaintangu.
No a ostatni dzień to wizyta w Nkoum, w parafii, gdzie kilka lat temu pracował ks. Marcin Andrzejewski. Do tej pory wierni tęsknią za nim, co niejednokrotnie i na różne sposoby wyrażali. Szef katechistów, zwracając się do biskupa, podkreślił, jak wiele ks. Marcin zrobił, ale, jak zaznaczył, nie wszystko dokończył (czytaj: trzeba, żeby wrócił). Wiele emocji, wiele radości towarzyszyło tym spotkaniom. Wyjazd stamtąd nie był prosty.
W ciągu moich 12 lat pobytu na misjach nie spotkałem jeszcze żadnego biskupa, który odwiedziłby swojego misjonarza. Podobno kiedyś wcześniej był tu ks. bp Nowak z Częstochowy. Sama obecność pasterza była więc dla mnie ogromnym znakiem i właściwie nie potrzeba byłoby nic więcej. Ale ks. bp Henryk swoim prostym, ale i też bardzo głębokim podejściem pozwolił, by spotkanie to stało się czymś więcej, niż krótką wizytą duszpasterską. Tak naprawdę nie znaliśmy się. Kiedy bp Tomasik objął diecezję radomską ja byłem już od kilku lat w Kamerunie. Urlopowe, krótkie spotkania, nie zastąpią kilkudniowego pobytu.
A jako że mury naszego kościółka powoli, ale rosną, bp Henryk Tomasik otrzymał już oficjalne zaproszenie na konsekrację. Tak więc, kto wie, może to, czego nie zdążyło się zobaczyć i doświadczyć w ciągu minionych kilku dni, będzie można poprawić następnym razem? Niech się dzieje wola Nieba!"
Wizyta w Doumaintangu, gdzie ks. Bujak buduje kościół
Idą (od lewej): bp Henryk Tomasik, ks. Mirosław Bujak i bp Jan Ozga, ordynariusz diecezji Doumé w Kamerunie
ks. Marcin Andrzejewski