Za nami pierwszy dzień turnieju finałowego XIII Mistrzostw Polski WSD w Piłkę Nożną. Jesteśmy ciekawi nie tylko wyników, ale też pewnych dylematów...
Ciekawe, co na taki stan finałów mogą powiedzieć dwaj ordynariusze, abp Wiktor Skworc i bp Henryk Tomasik. Jutro o trzecie miejsce zagrają klerycy z Tarnowa (to była diecezja abp. Skworca) z klerykami z Katowic (to obecna diecezja arcybiskupa). Natomiast o tytuł mistrza powalczą alumni z Siedlec (rodzinnej diecezji naszego ordynariusza) z klerykami z Radomia.
Po wczorajszym losowaniu par półfinałowych okazało się, że gospodarze turnieju, klerycy z Radomia zagrają z alumnami z Katowic, a goście z Tarnowa z drużyną z Siedlec.
Tak o oba półfinałowe mecze relacjonuje al. Paweł Męcina: - Na murawę pierwsi wbiegli zawodnicy z WSD Tarnów i WSD Siedlce. Już w pierwszej akcji do ataku ruszyli zawodnicy z Siedlec. Później zostali zamknięci na własnej połowie. Pierwsza bramka była kwestią czasu. I tak się stało. Już w 10 minucie po skrzydłowej akcji drużyny i zmyleniu obrony piłkę do pustej bramki wpakował ks. Paweł Bogaczyk. Reszta połowy przebiegała pod dyktando prowadzących. Dopiero w końcówce przebudzili się gracze z Siedlec. Pomimo kilku groźnych sytuacji nie zdołali wyrównać wyniku.
W przerwie meczu piłkarze wyciągnęli wnioski. Od początku starali się nadawać rytm gry. Dobre akcje i głębszy pressing sprawiły, że w 63 minucie bramkę wyrównującą zdobył Damian Koryciński. W ostatnich kilkunastu minutach obie drużyny miały kilka okazji do zmiany wyniku, jednakże dzięki dobrej grze formacji defensywnych wynik 1:1 utrzymał się do końca regulaminowego czasu gry.
Dogrywka rozpoczęła się dosyć spokojnie. Tempo gry wyraźnie spało. Widać było zmęczenie. Wielu zawodników łapały skurcze. Na uwagę zasługiwały dwa momenty. Od 101 minuty drużyna z Siedlec grała w osłabieniu. Dariusz Wójcik w wyniku drugiej żółtej a w konsekwencji czerwonej kartki musiał opuścić boisko. Dodatkowy czas nie przyniósł rozstrzygnięcia. O wyniku zadecydowały rzuty karne, w których skuteczniejsi okazali się gracze z Siedlec. Po dwóch nietrafionych jedenastkach gracze z Tarnowa byli w trudnej sytuacji. Kropkę nad i postawił Marcin Prudarczyk, pewnie wykorzystując rzut karny. Siedlce pokonały drużynę z Tarnowa 4:1. (3:1 w karnych).
Kiedy na murawę wbiegli zawodnicy z WSD Radom i WŚSD Katowice trybuny zawrzały. Na ten mecz czekali wszyscy. Od samego początku tempo gry było szybkie. Akcja za akcję. Bliżsi zdobycia bramki byli zawodnicy z Katowic. Na szczęście na posterunku był bramkarz radomskiej drużyny, dk. Karol Borkowicz, który uratował swoich kolegów przed utratą gola. Chwilę później sprawdziło się stare piłkarskie przysłowie, że niewykorzystane sytuację się mszczą. W ciągu kilkunastu minut drużyna z Radomia, po bramkach dk. Wojciecha Kuropieski i Pawła Zubka, wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Chwilę później zawodnicy z Katowic wykorzystali prosty błąd w defensywie strzelając bramkę kontaktową. Nasi zawodnicy szybko otrząsnęli się po stracie bramki. Dzięki drugiej bramce dk. Wojciecha ponownie zwiększyli przewagę do dwóch bramek. Końcówka pierwszej połowy była ucztą dla oka. Takich akcji nie powstydziłaby się nawet profesjonalna drużyna piłkarska. Drużynę z Katowic przed powiększeniem wyniku kilkakrotnie uratował bramkarz, wykazując się dużym refleksem i umiejętnościami. Przed przerwą po dośrodkowaniu z lewej strony boiska piłkę do własnej siatki skierował kapitan drużyny z Radomia, Hubert Mróz.
Druga połowa rozpoczęła się jeszcze bardziej emocjonująco. Po 8 minutach gry zawodnicy z Katowic zdołali wyrównać. Kiedy kibice byli rozemocjonowani takim obrotem sprawy, tuż po wznowieniu piłki od środka, dk. Wojciech Pawłowski strzelił bramkę, którą w piłce nożnej określa się "stadiony świata". Część kibiców nie zauważyła w ogóle tej bramki, ponieważ analizowali jeszcze to, co się wydarzyło w poprzedniej akcji. Nawet ławka rezerwowych nie wiedziała jak to się stało. Mimo tego wszyscy cieszyli się z takiego obrotu sprawy. Kilka minut później dk. Wojciech Kuropieska dopełnił hat tricka, dając prowadzenie 5:3. W końcówce gracze z Katowic zdołali zdobyć jeszcze jedną bramkę. Dzielnie walczyli do końca, ale wynik nie uległ zmianie.
- Mecz był bardzo wyrównany, pierwsza połowa była bardzo trudna, były trudne warunki i było bardzo gorąco, ale gra w miarę nam się układała. Trochę brakuje nam zgrania, brakuje podpowiedzi w obronie, ale wypadliśmy dosyć nieźle. W drużynie ważna jest pomoc, pokazywanie się na pozycjach. Dziękuje Bogu za to co mi dał, że mogłem pomóc drużynie. Dziękujemy także kibicom, bez których nie dalibyśmy rady - mówił najlepszy zawodnik meczu, al. Norbert Jarząbek, dla którego był to debiut w reprezentacji.