- Adam w raju ukrył się przed Bogiem. Wielu dziś tak robi. Niby słyszymy głos Boga, ale boimy się, że ten głos może nas kosztować i widzimy w Bogu agresora - mówił bp Piotr Turzyński.
Sufragan radomski przewodniczył w radomskiej katedrze Mszy św., która rozpoczęła III Tydzień Ewangelizacyjny. Czego spodziewają się po nim organizatorzy? - Przede wszystkim tego, że imię Jezus zabrzmi mocniej i wywoła echo w sercach ludzi. Mamy nadzieję na to, że wiara nabierze bardziej osobistego wymiaru, można przeżyć wielką uroczystość religijną, ale osobiście przeżyć niewiele - mówi ks. Sławomir Płusa, jeden z organizatorów Tygodnia, moderator nowej ewangelizacji i dyrektor Szkoły Nowej Ewangelizacji św. Dobrego Łotra
Program (tutaj) zawiera wiele punktów. Często pojawia się w nim zaproszenie od uwielbienia. Dlaczego uwielbienie? Przecież ludzie najchętniej proszą, przepraszają i czasem dziękują Bogu? Na czym polega taka modlitwa? - Uwielbienie jest jedyną modlitwą, która w centrum stawia Pana Boga. Inne formy raczej w centrum stawiają nas, ludzi. Uwielbienie pokazuje Boga takim, jaki On jest. I z takiej modlitwy rodzą się niezwykłe owoce dla nas. Wiem to z własnego doświadczenia. Uwielbienie uwalnia moc Boga. Doświadczyłam tego, gdy miałam trudny moment i nie pomagała nawet modlitwa wstawiennicza. Uwielbienie i stawiałam na nogi. A jak się modlić uwielbieniem? Tu nie ma gotowych formułek. Wystarczy powiedzieć: "Boże, jesteś dobry. Uwielbiam Cię!". W modlitwie uwielbienia preferowaną postawą jest pozycja stojąca. To postawa gotowości. Wznosimy wysoko ręce, nie chowamy się za rękoma i modlimy się - mówi Agnieszka Dąbrowska, należąca od 15 lat do wspólnoty nowej ewangelizacji "Galilea", będącej częścią Szkoły Nowej Ewangelizacji św. Marka.
Zebrani na Eucharystii mogli wysłuchać świadectwa Cezarego, dziś także członka tej wspólnoty. Mężczyzna opowiadał o swej drodze do Chrystusa. Choć nigdy nie był człowiekiem niewierzącym, wcześniej nie potrafił całkowicie zawierzyć swego życia Jezusowi. - Raczej regularnie chodziłem do kościoła, ale nie łączyłem osobistego szczęścia z moją relacją z Bogiem. Sam sobie tłumaczyłem: "Po co mi Kościół, przecież sam dogadam się z Bogiem". Nie miałem wówczas pojęcia o prawdzie, którą przed wiekami wypowiedział św. Cyprian: "Nie może mieć Boga za ojca, kto nie ma Kościoła za Matkę" - mówił, a w katedrze czuło się wręcz skupione słuchanie tych słów. Cezary opowiadał o swej chorobie, o trudnym wychodzeniu z niej i zbliżaniu się do Boga. Jego świadectwo potwierdziła żona. Oboje dziś całe swe życie i życie swej rodziny całkowicie zawierzają Bogu.
Właśnie takie historie mają mieć tę wyjątkową moc przekonywania podczas Tygodnia Ewangelizacyjnego. - W trudzie ewangelizacji ważne jest to, by pokazywać Boga, który nie zagraża, nie zabiera niczego, ale zbawia. Świat słucha bardziej świadków niż nauczycieli, bo z teorią można dyskutować i polemizować, ale nie ze świadkami - mówił w homilii bp P. Turzyński.