W tegorocznej pielgrzymce biegowej z Radomia na Jasną Górę bierze udział 45 osób. Większość to stali uczestnicy, ale jest 15 debiutantów. Najstarsi dwaj biegacze mają 67 lat, a najmłodsze dwie uczestniczki - po 17.
- Chętnych było więcej, lecz - niestety - takie były nasze możliwości transportowe i organizacyjne - mówi Tadeusz Kraska, prezes Stowarzyszenia "Biegiem Radom!", jeden z głównych organizatorów biegowej pielgrzymki.
Maratończycy tradycyjnie spotkali się przed gmachem Wyższego Seminarium Duchownego. Tutaj, w kościele pw. Chrystusa Kapłana, uczestniczyli w Eucharystii, której przewodniczył ks. Paweł Gogacz, wykładowca filozofii i wychowawca alumnów, a prywatnie wielki miłośnik biegania. - Dzisiejszy, specjalnie wybrany na tę Eucharystię tekst Ewangelii opowiada o zmartwychwstaniu. Jest w nim sporo mowy o bieganiu. Maria Magdalena udaje się do grobu, a gdy ten zastała pusty, biegnie o tym opowiedzieć apostołom. Apostołowie Jan i Piotr biegną do grobu, a potem powracają do siebie. To nie jest bieganie byle jakie. Ono ma konkretną metę. W trakcie tego biegania wszyscy coś sobie uświadomili, zobaczyli i uwierzyli. Ich bieganie doprowadziło do wiary. I tak jest z naszą pielgrzymką biegową. Ona pozwoli pokonać siebie. Ma coś uświadomić i zaprosić, by bardziej uwierzyć Bogu, a potem powrócić do siebie, do własnego serca - mówił w homilii ks. Gogacz, a potem wskazał na coś jeszcze: - Kto regularnie biega, ten przekonał się, że bieganie może być stylem życia. Ono uspokaja wewnętrznie, rozładowuje negatywne uczucia, kształtuje kondycję i robi coś wspaniałego - wyciąga nas z zabiegania i daje harmonię duszy i ciała - mówił w homilii ks. Gogacz.
W poprzednich latach duchowym opiekunem biegaczy był ks. Piotr Popis, duszpasterz i maratończyk. Obecnie ks. Piotr przygotowuje się do wyjazdu na misje do Afryki. W tym roku zastąpił go w tej funkcji Tomasz Kabała, diakon z archidiecezjalnego seminarium duchownego w Katowicach. - Biegłem w tej pielgrzymce rok temu. Skąd ją znam? Otóż, moi rodzice pochodzą z tych terenów. Mój tata, gdy po latach pracy w kopalni przeszedł na emeryturę, wrócił z mamą w rodzinne strony, pod Końskie. Brałem udział nie tylko w tej pielgrzymce, ale też np. w półmaratonie dla uczczenia robotniczego protestu z Czerwca 1976 r. - opowiada.
Biegnący pielgrzymi najpierw zanocują koło Radoszyc, a drugi etap zakończą koło Świętej Anny. Trzeciego dnia rano, 13 sierpnia, dobiegną do Mstowa i tam wezmą udział w Eucharystii sprawowanej dla całej pielgrzymki pieszej diecezji radomskiej i pójdą z pątnikami na Jasną Górę.
- To moja trzecia biegowa pielgrzymka. Rok temu namówiłem córkę. Teraz to ona zainspirowała mnie, byśmy pobiegli razem. Te trzy dni to zupełnie inny świat. To nie jest atmosfera zawodów, ale sportowej i religijnej wspólnoty - mówi Marcin Gałek. Jego córka Natalia jest jedną z dwóch najmłodszych biegaczek. Gdy udało się jej dobiec rok temu, w tym roku namówiła Agatę Maj, swoją koleżankę z II klasy LO im. D. Czachowskiego w Radomiu. - Atmosfera jest wspaniała. Ta pielgrzymka to pokonywanie samych siebie i biegowe wędrowanie z intencjami do Matki Bożej - mówią licealistki.
Gdy biegacze zniknęli za seminaryjną bramą, nadal machali im ci, którzy przyjechali, by ich pożegnać. - Odprowadziliśmy dziadka Tadeusza Tymirskiego. On ma 67 lat i razem z Tadeuszem Kraską są najstarszymi biegaczami. Bieganie dla dziadka jest czymś ważnym, ale udział w tej pielgrzymce to coś wyjątkowo ważnego w całym roku - mówi Barbara Jarosińka.
Kolejny raz miłośnicy maratonów pobiegli z Radomia na Jasną Górę
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość