Po raz trzeci w Goryniu odbył się Parafialny Festyn Rodzinny. Dzięki zebranym pieniądzom, dzieci i młodzież odwiedzą Warszawę.
Festyny zaczęły być organizowane z inicjatywy Stowarzyszenia "Zacisze Goryń". - W tym roku przestało ono istnieć, więc parafia samodzielnie organizuje imprezę. Takie festyny jednoczą parafian. Po pierwsze mobilizują jakąś grupę, bo ja sam tej imprezy nie robię - wyjaśnia proboszcz ks. Grzegorz Murawski.
Niektórzy parafianie po raz pierwszy uczestniczyli w festynie. Potem zapewniali proboszcza, że na przyszłość będą się bardziej angażowali.
Termin, w którym organizowany jest festyn, nieodłącznie związany jest z odpustem Przemienienia Pańskiego. - Odpust znany jest w całej okolicy, bo parafia Goryń ma już 600 lat. Wtedy przyjeżdżają do nas ludzie nawet z Radomia, ale też z Jastrzębia, Lisowa i innych miejscowości. Na Sumie było więcej ludzi niż w niedzielę na Mszach św. To świadczy o tym, jak silna jest tradycja. W niedzielę można kogoś zobaczyć w polu, jak kosi kombajnem. W Przemienienie Pańskie nikt nie pracuje. Wszyscy świętują i w Goryniu, i w okolicy - mówi ks. Murawski. - Aczkolwiek kapłan, który w tym roku odprawiał Sumę - pochodzący z Bartodziej ks. Eugeniusz Frączyk - mówił, że z rodzicami tu przychodził i była tradycja, że do południa świętowali, a po południu zbierali owies.
W festynie, oprócz parafian, uczestniczyło wielu gości. Chodzi o integrację lokalnej społeczności. Organizatorzy zadbali, by nikt się nie nudził. Występowały dwa zespoły ludowe - "Bartodziejaki" ze wsi Bartodzieje i zespół z Lesiowa "Raz na ludowo". Był też zespół młodzieżowy Loud Band z Radomia.
Dzieci, młodzież i dorośli mogli uczestniczyć w wielu konkursach z nagrodami. Specjalnie dla mężczyzn zorganizowano zawody przeciągania liny i wbijania gwoździ na czas w twardy pieniek. Dzieci rzucały ringo. Mogły zdobyć dyplom strażaka. Był też turniej tenisa stołowego.
Gry i zabawy dla najmłodszych parafian zorganizowało Stowarzyszenie Animatorów Społecznych „Klaudyny”. Były zabawa z chustami, bańki mydlane, chodzenie na szczudłach. Na zakończenie wszyscy dobrze się bawili przy muzyce, którą zapewniał DJ Maciek.
Na festynie nie zabrakło dań z grilla, kawiarenki i loterii fantowej. - Mamy sporo sponsorów. Co roku organizuję dla dzieci i młodzieży jakiś wyjazd. Dwa lata temu pojechaliśmy na żagle, w ubiegłym roku byliśmy na Farmie Iluzji pod Dęblinem. W tym roku chcemy pojechać do stolicy i zwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego oraz zoo. Ludzie bardzo chętnie kupują fanty, bo wiedzą, że jest cel, że chcemy coś dla tych dzieci zrobić - mówi ks. Murawski.