Na drodze, którą codzienne jadę do redakcji, spotykam billboard Zjednoczonej Lewicy głoszący: "Szkoły budować, księży opodatkować".
Plakat dopełnia 10 postulatów. Wśród nich ten, by ze szpitali wyrugować kapelanów.
Moja chrzestna matka umierała na raka niemal 40 lat temu w Łodzi. Nie było jej dane odbyć ostatniej spowiedzi, bo do tamtego szpitala nie miał wstępu ksiądz. Umarła bez namaszczenia chorych. Mam wrażenie, że o to biją się współcześni lewicowi luminarze, by tamte modele z lat PRL znów wcielać w życie.
Ich postulaty są jasne - chcą wyrzucać kapelanów ze szpitali, a katechezę ze szkół. Przez ostatnie 200 lat tylko w czasie PRL nauczanie religii odbywało się poza szkołą. A dziś w Europie katecheza poza szkołą ma miejsce we Francji, częściowo w Belgii, a poza tym w Słowenii, Bułgarii i na Białorusi. Kierunki są jasne. Budujemy nowoczesność, ale czy naprawdę otwartą na Europę, czy raczej na dziedzictwo lat komunizmu? Geografia tak wiele podpowiada.
No i na koniec osławione księżowskie podatki. Zjednoczona Lewica wieści, że my, duchowni, ich nie płacimy. Corocznie płacę podatek, wypełniam PIT-y, otrzymuję rachunki. Bywa, że mam coś dopłacić, a czasem to ja otrzymuję informację, że czeka na mnie jakiś zwrot.
O tych sprawach pisałem już niejeden raz. Ale to - jak widać - nie ma szans na zaistnienie w optyce antyklerykalnej lewicy. Ich dogmaty są niezmienne, racjonalne argumenty nie działają, a ekonomiczne dowody także nie mają znaczenia. Z mojej strony pozostaje więc emocjonalne odwołanie do jednego z kultowych filmów: ”Nie chce mi się z wami gadać”.