Uchodźcy. Jest ich sześcioro. Są katolicką rodziną z Damaszku, która przez miesiąc mieszkała w Radomiu.
Jedynie Nour, niedawno poślubiona żona Mahera, mówi po angielsku. Pozostali znają tylko arabski. Zostawili Damaszek, gdzie mieszkali, zabrali stamtąd wspomnienia z czasów pokoju oraz pamięć wojny i religijne obrazki skrywane w portfelach, a także drewnianą rybę, znaki, że są chrześcijanami.
Duch Święty i św. Paweł
Zamieszkali w wieżowcu na ósmym piętrze na os. XV-lecia w Radomiu. – To moje mieszkanie, które im przekazałam. Od początku lata stało puste, bo nie było chętnych na wynajem. A wszystko zaczęło się w niedzielę 26 lipca, gdy w „Gościu Niedzielnym” przeczytałam artykuł o przyjmowaniu rodzin uciekinierów z Syrii. Postanowiłam coś tutaj zrobić, bo czułam, że to sprawa Ducha Świętego. Omówiłam sprawę z mężem Dariuszem i potem zaczęliśmy działać. Ostatecznie udało się sprowadzić tę rodzinę do Radomia. Do Polski przylecieli z Libanu – mówi Katarzyna Stanik.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Odśwież stronę
Zaloguj się i czytaj nawet 10 tekstów za darmo.
Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się