Gwiazdą Festiwalu Ziemniaka, dorocznej imprezy w Muzeum Wsi Radomskiej, był Karol Okrasa. Znany kucharz oceniał smaki kulinarnych wyrobów wiejskich gospodyń oraz zaprezentował swoje umiejętności. Było też wiele innych atrakcji oraz potańcówka "na dechach".
- Siano nie jest trujące, choć nie do końca trawione, jak na przykład trawa żubrowa. Jego aromat, bo to przecież mieszanka ziół, wzbogaca smak ryb, mięs i warzyw na czele z ziemniakiem. Ja tu nie tworzę nic nowego. Coś takiego, co my tu robimy, było modne i stosowane już w staropolskiej kuchni. Do tego dodajmy konserwowanie potraw popiołem ze spalonego siana. Taki popiół ma właściwości bakteriostatyczne. Do dziś Francuzi robią to z kozimi serami. Potrawy konserwowane popiołem zachowują przydatność do spożycia przez kilka miesięcy - wyjaśniał mistrz kuchni.
Słuchały go prawdziwe tłumy, bo też tłumy, korzystając z pięknej pogody, przybyły do radomskiego skansenu. - Impreza naprawdę udana. Jest mnóstwo ludzi. Myślę, że przyczynił się do tego Karol Okrasa, który kolejny raz gości w Muzeum Wsi Radomskiej. Na parkingach rejestracje samochodów pokazują, że odwiedzili nas ludzie z bardzo wielu, czasem odległych miejsc. Na festiwal przygotowaliśmy wiele atrakcji. Wielkie zainteresowanie wzbudza kopanie ziemniaków motykami. Dorośli przypominają sobie, jak to ongiś było, a dzieci patrzą z zachwytem. Ciekawą inicjatywą jest czytanie "Chłopów" Reymonta koło Kuźni z Trębowca. Co kwadrans czyta ktoś inny. Wśród czytających byli między wiceprezydent Radomia Anna Białkowska, senator Wojciech Skurkiewicz i zaprzyjaźniony z naszą placówką proboszcz ks. Mirosław Kszczot. Cudne jest to, że nagrodzonej Noblem powieści słuchają także najmłodsi - cieszy się Ilona Jaroszek, dyrektor radomskiego skansenu.
Każdy, kto tu przybył, znajduje coś wyjątkowo interesującego. - Pokazałem synkowi, jak kiedyś wyglądały wykopki. Najpierw była motyka, później kopaczka obrotowa i koń, aż w końcu pojawił się ciągnik - mówi pan Michał. - Najstarsi doskonale pamiętają, jak wyglądała kiedyś praca przy obróbce lnu. Trochę młodsi też kojarzą "trzepaki", bo jeździli do babci na wieś. Najmłodsi mogą dziś zobaczyć, jak kiedyś wyglądała obróbka lnu i spróbować swoich sił - mówi Dorota Maciąg, pracownik skansenu.
Królem imprezy był, oczywiście, ziemniak. Członkinie kół gospodyń wiejskich stanęły do konkursu na kartoflaną potrawę. K. Okrasa wybrał tę najlepszą. Przyrządziły go panie ze Stowarzyszenia "Nasza Wieś Józefów" z gminy Kowala. Zwyciężczynie wezmą udział w programie telewizyjnym "Okrasa łamie przepisy". Tam zaprezentują swoją konkursową potrawę "pazibrodę". A mistrz kuchni czuje się w radomskim muzeum jak w domu. Zdradza też, dlaczego nie wolno w kuchni rezygnować z ziemniaka: - Bardzo lubię tu przyjeżdżać. Tu mnie rozumieją i w tym sensie to jest mój dom. W radomskim skansenie nakręciłem mnóstwo programów. A ziemniak? Niesłusznie został wpisany na listę produktów szkodliwych, w tym sensie, że jak ktoś przechodzi na dietę, to od razu odrzuca ziemniaki. To bardzo duży błąd. Nie wolno go odrzucać, bo odpowiednio przygotowany jest wybitnie smaczną potrawą. Poza tym, przyrządzając go, zachowujemy naszą kulturę i tradycję. I, co ważne, a to powie każdy dietetyk, jest doskonałym wypełniaczem i najprostszym źródłem energii - zapewnia K. Okrasa.