W VIII Pielgrzymce Kół Żywego Różańca do sanktuarium w Wysokim Kole przybyło ponad 4 tys. osób. W tym roku przyświecało jej hasło "Powalczyć różańcem o dusze młodych".
Pielgrzymkę rozpoczęły godzinki, a po nich na plac przed ołtarz polowy wyniesiono wierne repliki symboli Światowych Dni Młodzieży. Konferencje o przyszłorocznym spotkaniu w Krakowie i o przygotowaniach wygłosił ks. Mariusz Wilk, diecezjalny koordynator ŚDM. Skąd te symbole na takim spotkaniu? - Pielgrzymi to rodzice i dziadkowie młodych. Oni mają wpływ na wychowanie swoich dzieci i wnuków. Oni w końcu "zasponsorują" wyjazd swoich pociech na przyszłoroczny ŚDM. Trzeba, by wiedzieli, czym jest to spotkanie i jakie ma znaczenie - wyjaśnia ks. Szymon Mucha, kustosz sanktuarium. Nie krył także radości z powodu tak dużej ilości pielgrzymów: - Myślałem, że kulminacja miała miejsce rok temu, gdy przeżywaliśmy 330. rocznicę obecności obrazu Matki Bożej oraz 40. rocznicę jego koronacji. Ale teraz jest nasz jeszcze więcej i Bogu dzięki.
Wspólnie odmówiono Różaniec. Mszy św., którą koncelebrowało niemal stu księży, przewodniczył bp Henryk Tomasik. W homilii mówił o modlitwie za Kościół i o jedność Kościoła. Nawiązując do Modlitwy Arcykapłańskiej Jezusa z Janowej Ewangelii pytał: - A ilu z nas modli się za swoich duszpasterzy? Przeżywamy w wielu środowiskach trudne wydarzenia. Darem jest współpraca wiernych z duszpasterzami, ale są i negatywne zdarzenia, które powinny być dla nas lekcją i ostrzeżeniem. Dlatego potrzebna jest wielka modlitwa za Kościół i parafię, abyśmy bardziej byli zjednoczeni między sobą.
Podczas liturgii czytania, psalm i modlitwę wiernych przygotowali pielgrzymi z parafii Lipa. Przyjechali z drugiego krańca diecezji, mając do Wysokiego Koła ponad 150 km.
Koła Żywego Różańca są największą wspólnotą religijną naszej diecezji. Należy do niej kilkadziesiąt tysięcy osób. - Należę do żywego różańca ponad 20 lat. Odmawia się codziennie swoją dziesiątkę, a co miesiąc spotykamy się wszyscy z zelatorką. Bardzo trudno zachęcić do Koła młodych. Bywa i tak, że gdy ktoś z Koła umrze, nie ma chętnych, by to miejsce uzupełnić i ktoś z Koła bierze i odmawia tę brakującą dziesiątkę. Ale tak to jest, że człowiek z czasem docenia wartość modlitwy, to i ci, co dziś jeszcze nie chcą należeć do kółek różańcowych, w przyszłości przyjdą - mówi Aleksandra Giza z Regowa.